Mellet spojrzał na Keldrona w chwili, gdy ten upadł na krzesło.
"Idiota... Pewnie jest omamiony złymi mocami! Heretyk na pewno..."
Napisano 02 July 2014 - 17:03
Mellet spojrzał na Keldrona w chwili, gdy ten upadł na krzesło.
"Idiota... Pewnie jest omamiony złymi mocami! Heretyk na pewno..."
"Bezczynność z powodu strachu, przed ryzykiem to nic innego, jak śmierć za życia."
Napisano 02 July 2014 - 17:15
Napisano 02 July 2014 - 17:15
"Z drugiej strony siedzenie w miejscu mi pracy nie zapewnie... Ehhh"
Podniósł się z krzesła, przewiesił miecz przez plecy i wyszedł z karczmy.
Napisano 02 July 2014 - 17:15
Fjona odpoczywała na jednym z balkonów w posiadłości regenta, rozkoszując się smakiem drogiej herbaty. Zawsze uwielbiała życie w luksusie. Miała stąd dobry widok na całe miasto i okolice które mimo ostatniego zamieszania wyglądało całkiem spokojnie. Spędza w Cantes już drugi miesiąc. Nicolas Dautier, bo tak zwie się regent był jej dobrym znajomym i byłym kochankiem sprzed kilkunastu lat. Poprosił ją wtedy o pomoc w sprawie niewiernych strażników miejskich, którzy planowali zamach na jego życie. Szybko zlokalizowała ich, a Nicolas w ramach wdzięczności zaproponował jej dłuższy pobyt i możliwość korzystania z wszystkich dobrodziejstw tego miasta. Gdy miała już je opuścić, Gubernator jak na zawołanie padł martwy, co utrudniło jej opuszczenie miasta. No cóż, ale nie będzie czekać na rozwiązanie jej problemu z założonymi rękami. Postanowiła, za zgodą Nicolasa zbadać sprawę.
Gdy skończyła pić herbatę wróciła do swojego pokoju i przebrała się w wyjściowy strój. Na razie nie wiedziała w sprawie więcej niż to, że Gubernator został zamordowany. Postanowiła udać się do miejscowej karczmy i nasłuchiwać - z doświadczenia wiedziała, że w każdej plotce jest ziarno prawdy. Gdy tam dotarła usiadła przy jednym ze stołów.
Słońce zachodzi, nadeszła pora żerowania. Stado Shamg wyruszyło na polowanie ~Tiberian.
Przejawia cechy typowego ucznia gimnazjum (albo i emo) ~Severiana
Napisano 02 July 2014 - 17:19
( Killshoot przyjęty. )
Keldron zignorował podejrzliwe spojrzenia, jednak był ich świadom. Zawsze na niego patrzą, jednak rzadko kiedy wynika z tego coś groźnego. Ponownie uniósł kufel do ust i wypił trochę piwa. Po raz kolejny rozejrzał się po izbie, tym razem zwracając uwagę na bywalców.
" Hmpf... mają tutaj większy ruch niż myślałem... dziwne, biorąc pod uwagę jakość tutejszych trunków... no cóż... ciemne interesy nie dziwią mnie zbytnio, sądząc po reputacji tej dzielnicy... ale przynajmniej nie ma tu zbyt dużo wścibskich... każdy pilnuje swojego nosa, bo sam ma coś za uszami. Dobre miejsce na ukrywanie się, jednak straż i tym miejscem się zainteresuje w poszukiwaniu mordercy... "
Napisano 02 July 2014 - 17:26
Napisano 02 July 2014 - 17:29
Widząc wracających z rynku pobratymców, wyszedł zza rogu i biorąc resztę pieniędzy które zostały po zakupach ruszył w stronę najbliższej karczmy.
-Poczekamy w jakiejś karczmie do wieczora, wtedy zaczynamy działać... - Powiedział ciszej, idąc w stronę karczmy.
Idąc tak przy ścianie zauważył plakat z naszkicowaną jego twarzą, Sargoth jednak bezuczuciowo nie zatrzymując sie zerwał plakat i zgniatając go w kulę wyrzucił do alejki obok.
Po chwili do karczmy weszła trójka mężczyzn ubranych w karmazynowe stroje, dwóch z nich miało plecaki, a jeden który był z przodu nosił srebrną maskę zakrywającą całą jego twarz oprócz oczu.
Trójka bez słowa zajęła miejsce przy jednym ze stolików.
MODI RULZ!!!! ok
Napisano 02 July 2014 - 17:36
Imię: Fenfaril
Nazwisko/Ród: Anarion
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 237
Rasa: Elf
Wygląd: Piękny, jasnowłosy elf o bladej cerze. Jego włosy sięgają do łopatek, ale zazwyczaj układa je tak, by nie przeszkadzały mu w walce. Nie ma włosów na klacie.
Wyposażenie: dwa elfickie miecze, łuk refleksyjny, kołczan ze strzałami, lekki pancerz, duża sakwa przytroczona do pasa, jedzenie i zioła w sakwie, opończa, sztylety do rzucania, duży sztylet.
Charakter: Cichy, tajemniczy
Historia: Fenfaril mieszkał w niewielkiej wiosce w Wielkiej Puszczy Temery. Znudzony ciągłą nauką i czytaniem obszernych ksiąg postanowił zaciągnąć się do wojska, ukradł więc konia i ruszył do Riverstone. Tam dostał broń i został przydzielony do oddziału. Długi czas służył, pilnował granic, prowadził walki i zdobywał doświadczenie w boju. Gdy rozpoczęła się wojna z cesarstwem miał już pod sobą własny oddział, walki jednak szły coraz gorzej. Pod licznym naporem wojsk wroga granica została przełamana. Fenfaril wycofał się wtedy w stronę Riverstone. Nieszczęśliwie podczas manewru wpadli w zasadzkę. Prawie cały oddział zginął, reszta zdołała zbiec. Sam Fenfaril uciekł jak najdalej od miejsca zdarzenia. Postanowił wtedy wrócić do rodzinnej wioski, jednak nie spodziewał się tego, co tam ujrzał. Wioska była doszczętnie spalona, nad zgliszczami unosił się jeszcze dym. Fenfaril uświadomił sobie, że to samo spotka całą jego ojczyznę i nic nie może na to poradzić. Zrezygnował z powrotu do Riverstone. Uciekł jak najdalej z Wielkiej Puszczy. Podróżował długo, aż w końcu trafił do Cantes...
Użytkownik Mr_Ziomal edytował tą sygnaturę dnia 09.03.2015, 13:03
Napisano 02 July 2014 - 17:36
Keldron kątem oka spojrzał w kierunku przybyszy. Wystarczyło jedno spojrzenie, żeby zorientować się, że do pracowitych obywateli to oni nie należą.
" A skoro już o ciemnych interesach mowa... skoro tacy ludzie wciąż chodzą po ulicach to nie może być aż tak źle... Cesarski wymiar sprawiedliwości w Cantes nie jest zdaje się tak rygorystyczny jak w takim Ezemut czy Ichamur... to dobrze. "
Myślał biorąc z kufla kolejnego łyka.
Napisano 02 July 2014 - 17:37
Po kilku minutach bezsensownego krążenia po mieście w deszczu, wrócił z powrotem do karczmy. Po wejściu do środka pierwsze co rzuciło mu się w oczy to osobnik w kapturze pod którym można było dostrzec coś żelaznego, prawdopodobnie maskę. Rzucił krótkie spojrzenie w jego stronę, po czym zasiadł przy ladzie.
"A ten co? Ukrywa się? Czy to jakaś nowa moda rozpieszczonej szlachty?"
Napisano 02 July 2014 - 18:03
Mimo nieprzyjemnej pogody, na ławce znajdującej się na placu rynkowym przed karczmą siedziała trójka mężczyzn w zakapturzonych strojach. Pośrodku siedział nie kto inny, jak sam Filip Domegraug w asyście dwóch Błękitnych Wilków. Wszyscy zdawali się czekać na coś.... lub kogoś.
Filip poprawił swój płaszcz, a następnie zagadał do wilka siedzącego obok.
-Słyszałeś, że obowiązuje zakaz opuszczania miasta aż do odwołania? - spytał.
-Słyszałem, nie powiem, żebym zbytnio się z tego powodu cieszył. Co zatem będziemy robić po wykonaniu zadania?
-Spróbujemy zdobyć kolejne, każdy pieniądz się przyda. A jak zdejmą blokadę, wracamy do domu - oświadczył.
-Mhm....
Po chwili ciszy, Filip rozejrzał się dookoła.
"Miszla i Gumvert powinni niedługo wrócić..."
Šuŋgmánitu Tȟaŋka Ob'wačhi.
Napisano 02 July 2014 - 18:05
Mellet spojrzał na grupę, która wkroczyła do karczmy, a następnie szybko oderwał wzrok i zatopił go we wbrew pozorom całkiem ekscytującej ścianie.
"Bezczynność z powodu strachu, przed ryzykiem to nic innego, jak śmierć za życia."
Napisano 02 July 2014 - 18:07
Napisano 02 July 2014 - 18:09
Miszla przechadzała się po mieście starając się mniej-więcej zapamiętać patrole straży. Gdy spojrzała w górę, na słońce przypomniała sobie, że za niedługo ma spotkać się z resztą członków klanu. Udała się więc w stronę placu, przed karczmą.
(Wilki są przed karczmą)
Napisano 02 July 2014 - 18:09
Gumvert szedł spokojnym krokiem wzdłuż jednej z ulic. Rozglądał się uważnie - przyglądał się biednym, spacerującym mieszczanom, biegającym w tę i we w tę strażnikom miejskim i non-stop wrzeszczącym heroldom. "Paskudna robota - pół dnia stać przy ulicy i drzeć się na całe gardło o tym, o czym tylko ci powiedzą. Nieważne czy mróz, czy deszcz, czy trzęsienie ziemi" - myślał sobie Gumvert. Wreszcie na horyzoncie zauważył plac przy którym stał budynek karczmy. Na jednej z ławek spostrzegł trójkę zakapturzonych jegomości - podszedł doń.
- Witam serdecznie panów - oznajmił Wilkom. - Już jestem.
Napisano 02 July 2014 - 18:12
Napisano 02 July 2014 - 18:12
-Zbieramy się, nie ma co dłużej czekać, powoli się ściemnia. - Powiedział metalicznym głosem do rekrutów, wstając z krzesła i rzucając zimne spojrzenie na innych wyszedł z karczmy najwyraźniej nie zauważając jeszcze Wilków.
MODI RULZ!!!! ok
Napisano 02 July 2014 - 18:13
Isthra przechadzała się mokrymi od deszczu uliczkami, mimo paskudnej pogody szeroko uśmiechnięta. W dłoni trzymała kawałek chleba kupionego za złotą monetę by zaspokoić głód. Podśpiewując pod nosem skierowała się do karczmy. Usiadła na drewnianej ławie w rogu pomieszczenia, dojadając pieczywo i szacując, ile pieniędzy jeszcze jej zostało.
Napisano 02 July 2014 - 18:15
Filip uśmiechnął się, po czym skinął do Gumverta.
-Witaj, jak postępy w zadaniu?
Šuŋgmánitu Tȟaŋka Ob'wačhi.
Inne →
Offtopic →
Gry forumowe →
[Zapowiedź] The Dark AgesNapisany przez Pan Nikt , 21 Jan 2017 PBF |
|
|
||
PBF
Inne →
Offtopic →
Gry forumowe →
Ciąg przyczynowo skutkowyNapisany przez Gość_zeber_* , 26 Dec 2016 PBF |
|
|
||
PBF
Inne →
Offtopic →
Gry forumowe →
Kryzys DerrskiNapisany przez Furas Berneńczyk , 20 Sep 2016 PBF |
|
|
||
Inne →
Offtopic →
Gry forumowe →
[PBF] Kartin: Życie i walkaNapisany przez retsnow , 05 Aug 2016 PBF |
|
|
||
PBF
Inne →
Offtopic →
Gry forumowe →
Gra EkonomicznaNapisany przez JanekJaran , 26 Jun 2016 PBF |
|
|