Życzę miłego czytania, polecam zrobić sobie herbatkę, ale oczywiście nie trzeba :-D
Rozdział 1
[b]Właśnie wstaje nowy dzień, Steve, bo tak na imię ma nasz Bohater właśnie się obudził na nieznajomej mu plaży. Najprawdopodobniej obudziły go promienie słońca, które przedzierały się przez las, który znajdował się za plażą. Steve zupełnie nie wiedział jak trafił do tego miejsca, miejsca w którym od wschodu można było poczuć lekki wiaterek oraz posłuchać szumu liści, a od północy można było nacieszyć oko nieskończonym morzem. Gdzieś w oddali można było dostrzec małe wysepki, obsypane cienką warstwą śniegu. Naszemu bohaterowi nie było zimno, mimo tego że miał na sobie podartą koszulę oraz spodnie, ale wiedział, że musi zaopatrzyć się w jakąś odzież, bo noce mogą być naprawdę chłodne. Więc nie marnując więcej czasu, spojrzał na słońce, które leniwie szło ku szczytowi. Był zadowolony, ponieważ miał przed sobą jeszcze cały długi dzień. Zaczął iść w stronę lasu, gdyż miał zamiar ściąć drzewo, ale niestety nie miał siekiery. Po szybkim namyśle, doszedł do wniosku, że będzie musiał użyć do tego swojego narzędzia, z którym nie rozstawał się od urodzenia, była nim ręka. Pomimo początkowego bólu, udało mu się ściąć kawałek drzewa, ale to zdecydowanie za mało, by móc przetrwać. Po kilkunastu minutach, z wielkim trudem spojrzał na gnijące liście, by móc w duchu powiedzieć " Chłopie, udało ci się ! " . Postanowił stworzyć stół warsztatowy, w którym będzie mógł tworzyć narzędzia, które być może uratują mu życie. Zaczął od zrobienia podstaw, czyli drewnianej siekierki. Steve był zdumiony, że udało mu się stworzyć coś, co odciąży jego rękę od bólu oraz przyniesie znacznie szybszy zysk w postaci drewna. Ale wie o tym, że nie może zapomnieć o kontrolowaniu pozycji słońca. Spojrzał więc w górę, słońce było u szczytu, już południe. Niestety stracił zbyt dużo czasu, na ścięcie drzewa, ale miał nadzieję, że nadrobi stracony czas dzięki swojemu wspaniałemu, drewnianemu narzędziu. Drzewo za drzewem znikało z ogromnego lasu, a słońce wlokło się ku zachodowi, było koło godziny piętnastej, co oznaczało, że nasz Bohater powinien zacząć szukać miejsca, w którym przetrwa noc. Posiadając dość dużą ilość drewna, zaczął tworzyć z niego kilof, trochę łopat oraz kolejną siekierkę na wszelki wypadek. Nigdzie nie mógł znaleźć dobrego miejsca, gdy nagle przyszedł mu do głowy pomysł, by wykopać piasek. Ufając swojemu instynktowi, wziął drewnianą łopatę, po czym zaczął kopać piasek. Była to niezwykle mozolna praca, ale być może przyniesie wspaniałe efekty. Na szczęście Steve, przewidział że łopata może się zużyć i przygotował dwie inne. Słońce już za kilkanaście minut zajdzie, piasek z małego kawałka plaży został wykopany, teraz trzeba z niego stworzyć prowizoryczne mieszkanie, w którym będzie można przeżyć pierwszą noc na nieznajomym lądzie. Mężczyzna jednak wiedział, że sama chatka z piasku nie powstrzyma rozszalałych wiatrów jakie mogą pojawić się wraz z nocą. Po długim namyśle wpadł na pomysł, by rozstawić pochodnie wewnątrz całego schronienia, co powinno ogrzać całe " mieszkanie " . Lecz niestety, słońce prawie zaszło, a kawałek księżyca był już widoczny, nie były to dobre informacje dla naszego bohatera. Zaczęło mocniej wiać, ale prócz tego, zmarznięty człowiek, dostrzegł kilkanaście metrów od niego coś dziwnego. Postanowił to sprawdzić, jego oczom ukazał się...
Koniec rozdziału 1
Następny rozdział w poniedziałek ( 08.08 ) =)
----------------------------------------------------------------------------------
Bardzo proszę o opinie, słowa krytyki również mile widziane, dziękuję za zmarnowany czas, na przeczytanie mojej opowiastki, gorąco pozdrawiam, Bananovvy