Grisza
Po ucieczce przed bandą zbójców w Krosinku i odpoczynku w bazie stalkerów w Dymaczewie, rozstałeś się z Kacprem. On poszedł złożyć do siedziby głównej meldunek o nowej grupie bandytów, a ty ruszyłeś w przeciwnym kierunku - do Będlewa, gdzie miałeś spotkać się z handlarzem, który sprzedawał ci kombinezon antyradiacyjny.
Gdy doszedłeś na miejsce miałeś jeszcze kilka godzin do umówionego spotkania w Pałacu w Będlewie.
Kacper
- Nie zbliżaj się! - Krzyknął do ciebie mężczyzna siedzący na murze. Był on ubrany w brązowy płaszcz, na głowie miał czarną kominiarkę oraz zieloną czapkę z daszkiem. W rękach natomiast trzymał automat Kałasznikowa. Wycelowany w ciebie - Odejdź, jeśli ci życie miłe. W sumie... I tak to życie nie będzie za długie.
Już wychodząc z bazy stalkerów w Dymaczewie widziałeś, że będzie ciężko. Nie mogłeś wracać przez Krosinko - tamtą drogę odcięli ci bandyci, przed którymi uciekałeś cały dzień. Trasa przez Stęszew także odpadała - z uwagi na Gang Dzikiego, było to najbardziej niebezpieczne większe miasto w Strefie. A teraz jeszcze to. Wysoki mur obsadzony przez bandytów. A ty jesteś sam, jeden, stojący na środku drogi. Gdyby tylko Grisza nie wybrał się do Będlewa na spotkanie z handlarzem... On na pewno by wymyślił, co robić w tej sytuacji.
Baniak
-... i w ten właśnie sposób bandyci, którzy grozili, że spalą rezydencję okazali się stalkerami testującymi naszą czujność! - Krzyknął najstarszy z Jehowych budząc cię z drzemki. Nie wiesz dlaczego, ale lubiłeś przychodzić do Siedziby Wyznawców Jehowy, aby "słuchać" ich opowieści. Zawsze można było się zdrzemnąć, napić herbaty z igliwia, czy też zjeść ciastka. Czort wie, skąd oni je brali, ale smakowały tak jak te, które jadłeś jeszcze przed Katastrofą - A ty Baniak, opowiesz nam coś ciekawego? Zawsze tylko przychodzisz i słuchasz, a my żadnej ciekawej historii od ciebie nie słyszeliśmy!
- Racja, Stefan dobrze mówi! - Do pomieszczenia weszła starsza kobieta niosąca tackę z twoimi ulubionymi ciastkami.