Przecierając oczy spojrzałem na szary zegar znajdujący się na stoliku i niechętnie wstałem. Założyłem moje kapcie a następnie poszedłem do kuchni aby przygotować swoje śniadanie. Dobry poranny posiłek dla prawdziwego Minecraft`owca jest niezwykle ważny ! Usiadłym na wygodnym, skórzanym fotelu znajdującym się w salonie i powoli zacząłem jeść moje śniadanie składające się z jajecznicy i kromki chleba. Popiłem sokiem pomarańczowym i przeszedłem do magazynu znajdującym się w przedpokoju. Z trudem otworzyłem starą, drewnianą skrzynię i wziąłem narzędzia takie jak kilof, łopata i miecz, przekąskę w postaci banana i oczywiście pochodnie wraz z zapalniczką. Byłem gotów wyruszyć !
- Czas na kopalnię !
Wyruszyłem w drogę. Po drodze spotkałem pana Miecia - zarządcę mojego osiedla. Ten to był pracowity... Nie tracąc wiele czasu doszedłem do jaskini która wydawała się bardzo duża ! W dodatku zauważyłem że ta jaskinia nie została jeszcze wyeksplorowana przez żadną osobę.
- Nikt nie przyszedł do jaskini z ogromną ilością surowców. To bardzo podejrzane... Coś musiało ich odstraszać - ale co ?
Postanowiłem się tego dowiedzieć. Niepewnie, wszedłem do ciemniejszej części jaskini i rozpocząłem wydobywanie cennych surowców takich jak żelazo, węgiel, złoto a miejscami nawet diamenty ! Nie starczyło mi czasu aby nacieszyć się bogactwem tego miejsca aż usłyszałem niepokojące jęki dochodzące z pobliskiego przejścia. Z każdą sekundą jęki wydawały się być głośniejsze co oznaczało że poprostu musiałem się schować żegnając tony różnego typu surowców...
Zdecydowałem się schować, za grubym, kamiennym filarem znajdującym się po drugiej stronie przejścia. Patrząc przez dość małą szparkę, ujrzałem zombiaka ! Przygotowałem swój miecz i nie myśląc o konsekfencjach wyskoczyłem zza stosu kamieni i zaatakowałem potwora. Nagle, poczułem coś ciepłego na moich stopach. Było to ciało zombiaka... Udało mi się go zabić. Chcąc zaczerpnąć większej porcji przygód podążyłem śladami zombie. Znajdując się na końcu tunelu zauważyłem duży zbiornik lawy. Zbliżając się do krawędzi źródełka spojrzałem do tyłu gdzie znajdowało się to czego się obowiałem... Kolejny potwór - tym razem szkielet. Myśląc o każdym możliwym sposobie ucieczki, uznałem że przejście obok niego przez tunel nie będzie możliwe. A więc, zginając kolana myśląc o śmierci paląc się w lawie przeskoczyłem na drugi brzeg zbiornika. Czując się bezpiecznie głośno pomyślałem.
- Fiuu... Żyję ! A ten wredny szkieletor nie może mnie już dopaść !
Patrząc na wiele surowców znajdujących się i tutaj, zdecydowałem jeszcze chwilę przebyć w tym miejscu, zbierając głównie żelazo i węgiel, wzbogacając się o nową zbroję i narzędzia. Słysząc chęci mojego brzucha, zjadłem mojego banana i poszedłem dalej do miejsca gdzie było widoczne światło. Lecz czy to było światło dzienne czy jakieś inne nieznane źródło ? Naprawdę nie wiedziałem. Ryzykując, przeszedłem przez zwężenie przejścia aż nagle światło zaczęło świecić w ślepiący sposób ! Zamknałem oczy i poczułem kogoś (lub czegoś) rękę na mojej. Zacząłem krzyczeć jak bezbronne dziecko dopóki nie zostałem usadowiony na mało wygodnej drewnianej ławce. Bojąc się otworzyłem oczy i zobaczyłem nieznaną mi dziewczynę. Co ona tu robiła ? Co ja tutaj robiłem ? Nagle usłyszałem
- Nie bój się ! Nic Ci nie zrobię.
Finalnie, zdecydowałem się uwierzyć dziewczynie... Uspokoiłem się i oparłem się o kamienną ścianę. Otrzymałem ciepłą herbatę i pyszny kawałek ciasta. Pochłonąłem obydwie te rzeczy i zamknąłem na chwilę oczy myśląc o tym co wydarzyło się dzisiaj. Był to naprawdę ekscytujący dzień a jeszcze się nie skończył. Prawda ?