Tytuł jest całkowicie tymczasowy, zdecydowanie ulegnie zmianie. Pisanie rozwlekło się na prawie dwa tygodnie wakacyjnego wyjazdu, codziennie powstawało kilka wersów. Wersja nie wiem, czy jest ostateczna, jednak do tego stanu jej niedaleko. Inspirowane nieco Leśmianem, wykorzystuję też czasami jego neologizmy. Zapraszam.
Chmurzyste nieba nikną gdzieś
Chmurzystych myśli gnanych batem
Chmurzysta dała nieść się pieśń
Chmurzystych ojców, synów, matek
Zebrane w krąg najtęższe z Chmur
Wojenną radę zawiązały
Tratując niepewności mur
Skruszając dawnych obaw skały
Momentów zgon, śmierć kilku chwil,
Bo czas nie miarą w chmurnym świecie
W naradach grom za gromem bił
Obłok na obłoczym bagnecie
Wtem wyszedł z zebrań mędrzec ten,
Co wieść przekazać miał ludowi
Gwaru bezgłośny zabrzmiał tren
I posłuchali starzy, nowi;
"Minął nie jeden szkwał i grad
Ulew wielebnych wód wylanych
Lecz pamięć przeszła z dziad na dziad,
A więc i dzisiaj pamiętamy
I pamiętajmy wiecznie już,
Niczym starutkich dni legendy
By wspomnieć je mógł ten, co tchórz
Jako rozgrzeszenie za błędy
My, jako marzeń oraz snów
Brutalnie ziemscy wojownicy,
Nie damy by szydził z nas wróg
Gdyż tak potężne ma oblicze!
Martwi strażnicy dobrych ziem,
Bezduszne skały i wzniesienia,
Głusi świadkowie wiary klęsk,
Nieme relikty bez sumienia!
Zmiażdżymy łańcuch dumnych Gór!
W pył obrócimy twardy kamień!
Niechaj się strzegą Góry Chmur!
Chmurzystą wolą je przełamiem!"
Pewność wstąpiła w tłumu pierś;
Wiwatem wielkim i ochoczym
Przywitał lud tę nową wieść
Poszedł w wojaczkę, kto obłoczy
Szedł ze zwycięstwem w sercu swym,
Szedł wychwalając losu dary,
Jako że los dał właśnie nim
Podać świadectwo swojej chwały
Tegoż chwalebny ciągnął czas,
Gdy bataliony Chmur przed stokiem
Sunęły pełne boskich łask
Zapewnion przed chmurzystym bogiem
I wyrwał przede wszystkich sam
Kawalerzystów pułk obłoczy
Jakby to zmierzał do tych bram,
Jakich widzieć nie mogą oczy
Tych, co zostali, objął lęk
"Ci sami przeciw Górom srogim?!"
A choć świadomi dawnych klęsk,
Pognali wprost na wroga rogi
Zabrzmiał i śpiew, i pisk, i tęt,
I krzyk, i śmiech, i modlitw słowa
Chmurzysta furia, a Gór smęt
Zmienności szmer - brzydź granitowa
Zetarły Chmury z Górą się,
Wzbudzając lanc świetlistych płomień
A grzmot zabębnił, jak we śnie,
Znacząc moce nieuniknione
Rozumnym drogom moce wbrew
Skier skryty blask pożar roznieci,
Odcedzi od widocznych plew
Starć licznych piękno wśród zamieci
Ważąc się, wynik starcia krył
Wiecznej przyszłości rozwiązanie
Tragicznie tylko jedna z sił
Już pamiętała, co się stanie
Nagle ucichły dźwięki burz,
Podnosząc szeptów licznych szmery
Spogląda lud... lecz cóż to, cóż!
Ni Gór przed niebieskością sfery!
Poczęły ludy śmiać i drwić
Z łatwości zmagań z kamieniami;
Młodość zadała Górom wstyd!
Stałości zło już koszmarami!
I mimo starych wieści tak
Zabawnych, gdy się dokonało
Że Chmury Gór nie zetrą w mak?
Że stać nie może, co się stało?!
Momentów zgon, śmierć kilku chwil,
Bo czas nie miarą w chmurnym świecie
Rączego wiatru wszystko z sił
Skalną sadzą sferę spowlecze
I stałość znów zagości wśród
Lękliwych Chmur nowym przykazem,
Co przypomina im, że cud
Wydarzy się następnym razem
Choć nowy przykaz tę ma treść
Co starszy przed rzekomym cudem
I cudem przed, i cudem wstecz...
Chmur nie odwiedzie tenże smutek
Momentów zgon, śmierć kilku chwil,
Bo czas nie miarą w chmurnym świecie
Zawalczył dziad, zawalczy syn,
A może dziś nie polegniecie?
Bartosz Barnaba Rajczyk
Oceny mile widziane.