nie oglądam anime które nie zainteresuje mnie po trzech odcinkach, a tasiemce mnie odpychają nawet po 30-60. Pełno w nich pseudogłębokości, są przewidywalne do bólu a walki bardzo często opierają się na trzaskaniu atomówkami poprzeplatanymi wspomnieniami/rozmowami (nie wszystkie i nie cały czas, dotyczy to też wielu innych normalnej długości shounenów). Może motyw rozwoju postaci rozłożonego w czasie jest fajny, ale więcej mnie do tego nie zachęca. żeby nie było, obejrzałem ok. 40 odcinków naruto, 70 bleacha, one piece m/w do momentu jak wpłynęli na grand line, nieco dragonballa (którego mam zamiar czytać mangę, ale w celach edukacyjnych), zacząłem też hunterxhunter i fairy tail, ale szybko mnie od siebie odepchnęły.
A teraz kilka anime które ja lubię, nie ulubione, bo takowych nie mam.
Z dramatów:
- Ano hi mita hana no namae wo bokutachi wa mada shiranai
- Clannad - dużo bardziej pierwszy niż drugi
- Wszystkie mushishi, chyba można to zaliczyć do dramatu.
Z romansów:
- Spice and wolf - po prostu kocham ten klimat
- 5 centimeters per second
- Boku wa tomodachi ga sukunai
- Nisekoi
Ecchi/komedie:
- Mangaka san to assistant san to - niezbyt to wysublimowane, ale mnie bawi
- Seto no hanayome - nie ecchi, ale komedia fajna
- No game no life
Akcja:
- Btooom!
- Akame ga kill
- Beelzebub - choć bardziej lubię go jako komedia