Dziennik Michael'a
Wpis numer 18, dzień 30
[align=center]I znów to samo. Przeklęte trupy dostały się do środka, spać nie dają. Musieliśmy je jakoś wybić. Dobrze, że nie odwiedził nas Creeper.
Szlag mnie trafia na tych je*****h pustkowiach. Niedość, że żadnego mięsa nie ma, to jeszcze ani jednej żywej osoby. Po co ja się na to pisałem?
Ta stara chałupa niedługo się zawali, trzeba ją wyremontować, bo będzie źle. Śpię na podłodze... Jedyne co do tego mam to jakieś wiertło, prymitywne kilofy i łopaty. No i weź tu coś zrób! "Scorbiot" znów się opierdala. Jak tylko znajdę okazję to stąd zwieję. Najpierw to muszę tutaj przetrwać, czyli znaleźć drewno, bo nasze zapasy się już kończą... ale gdzie, kutwa?! Tu nie ma nic. Najchętniej, to bym wyrzucił tę maskę i zdechł, wdychając skażone powietrze! URATUJ MNIE KTOŚ!
Przynajmniej wodę i nasiona znalazłem, w ruinach starej wieży. To cud - woda i żarcie tutaj?
I tak muszę tego bronić. Ciągle bronić, kuźwa mać! Nie wytrzymuję. Co się nie obejrzę to jakieś zombie, co nie "odkryję" uszu to "eee", "aaaaa", "hihihihihi", "ehmmhm". Czuję się jak w jakimś wariatkowie.
Jutro wyruszam na poszukiwanie innych ruin, może wreszcie coś się znajdzie. Teraz idę spać.
I niech mi tu, kuźwa, spróbują potwory wejść!
(WSZYSTKO TO DZIEJE SIĘ NAPRAWDĘ, W MINECRAFTCIE NA SERWERZE SCORBIOTA!)[/align]