Akurat HP ma lekką fabułę i szybko się czyta, Hobbit także ale LOTR już trochę zawiły jest. Podobno Silmarillion również - jeszcze nie czytałem.
Według mnie Werter ma akurat w sobie 200% ducha epoki, tyle emocji (smutnych i nacechowanych) to chyba żadna książka nawet romantyczna nie miała. Nie jestem humanistą (całe szczęście) i tego nie rozumiem, ale dla mnie ta książka to prawdziwy gniot. Przeczytałem raptem kilkanaście czy kilkadziesiąt stron i odłożyłem oraz zabrałem się za streszczenia (które także chcąc nie chcąc były jak cała książka, tylko krótsze) bo się nie dało czytać. Do teraz nie wiem jak pod wpływem takiego czegoś ludzie popełniali z "nieszczęśliwej miłości" samobójstwa. Według mnie są o wiele lepsze książki odające klimat epoki, ale zauważyłem że w humanizmie (nie mylić z nurtem renesansowym) im książka/wiersz/inne jest bardziej zawiłe i dziwne, tym lepsze. Wiele razy się o tym przekonałem podczas pisania próbnych matur z j. polskiego - ZWŁASZCZA czytań ze zrozumieniem, które były największym debilstwem "ever", bo "zrozumienie" w nich było najmniejsze, tylko przewidywanie co autor miał na myśli. Kilka razy udowodniłem nauczycielce, że klucz (model) się myli i przytaczałem fragment jasno na białym, a ona dalej jak z humanistyczną biblią - "że to jest święte i się nie może mylić". Wybacz, ale to do mnie nie przemawia. Dlatego wolę liczby, mimo że z ich zrozumieniem też mam problemy, ale to już raczej wina tego że rozszerzona matematyka jest ciężka do zrozumienia (ale logiczna!).
Zawiłości Silmarilon'u polegają na wrzucaniu tam jak najwięcej dziwnych imion, krain geograficznych itd.
Zapytałem się raz nauczycielki od j. polskiego ,, dlaczego dają nam takie stare lektury"
Opowiedziała: Ponieważ są lekkie (tak, napewno...) i bardzo cenione przez przez wcześniejsze pokolenia. I przede wszystkim- zostały dobrane pod względem treści do was (zapomniała dodać, że przez ludzi miejących po 40 lat....) Poza tym, one wcale nie są nudne, wręcz często są dynamiczne (mnie bieganie po pustyni jak naje**** nie pasjonuje).
Ja wolę książki, które są jakoś normalnie napisane. Poza tym, po co są lektury?
Ci, co czytają już książki czytają i tak i tak mają rozwinięte słownictwo (ponoć po to są lektury).
Osoby, które nie czytają lektury też nie przeczytają. Boże, serio?
Władca Pierścieni to też ściana tekstu, ale przynajmniej napisanego z klasą.
Jeśli się zabiera za pisanie książek, to się zakuwa na tych językach, tak jak Tolkien wplątuje się jakieś ciekawsze nazwy (mam w du**e, że trzeba dłużej studiować).
A takie książki jak Tajemniczy Ogród (chyba Tajemniczy pin***) to polot na kasę i brak profesjonalizmu, takie książki ja bym napisał (na poziomie podstawówki).
Jeśli nasz ukochany minister nic nie zmieni, to niedługo kolegami naszych dzieci będą analfabeci i dyslektycy.