RF:G to jeden wielki FAILURE FABULARNY. Tak samo RF: Armageddon będzie jedynie poszerzał to guano. Prawdziwe Red Faction było tylko i wyłączne w pierwszej części, kiedy to w akcie desperacji źle traktowani górnicy stanęli przeciwko korporacji Ultor (w guerrilli są jedynie jej ruiny
) w ruchu nazwanym Red Faction! Nawet nie wiecie czym inspirowana była nazwa "Czerwony Odłam". Zresztą nikt tego już nie wie. Wszyscy teraz patrzą na fizykę/grafikę tytułu nie zdając sobie sprawy z faktu jakie piękne uniwersum zostało stworzone i teraz jest bezczeszczone. Ludzie z Volition wiedzieli, że ludzi teraz pociąga tylko to, jakie fizyczne/techniczne możliwości daje gra. Odeszli od tak świetnej fabuły robiąc grę "na próbę gry z fizyką umożliwiającą rozwalanie wszystkiego co wpadnie pod młot", gdzie akcja toczy się 50 lat po jedynce, Red Faction to już jakieś Yellow Faggots Faction, EDF (korporacja, która niegdyś uratowała ludzi z rąk Ultoru) staje się zły, a główny bohater to łysa pała chcąca się zemścić po śmierci brata i od tamtej pory rozwala wszystko co ma napis EDF oswabadzając kolejne tereny. I gdzie tu coś ciekawego? Wszystko przewidywalne, później monotonne. Red Faction 1 potrafiło mnie wzruszyć, mimo grafiki, ograniczeń, ta gra miała duszę.
Biedny Parker nie zyskał nic po tym co przeszedł.