By zobaczyć linki musisz się zalogować lub zarejestrować
) więc niektórym może się to poprostu nie podobać.Tematem będzie oczywiście minecraft, chętnych zapraszam do lektury:
Świt
"Świt"
Noc spokojna, w podziemiach,
gdzie czerń, na przemian z pochodniami się zwiera,
wychodzę z szybu lekko, spokojnie, patrząc na zegar,
do drzwi podchodzę, otwieram ostrożnie, dopiero pierwszy promyk widać,
po miecz sięgam, i idę, z szybkością poza schronienie,
dźwięk strzały i ciche warczenie dobiegają mych uszu,
miecz już pracuje, nagle sojusznika dojrzewam, tak to
świt.
"Świt"
Noc spokojna, w podziemiach,
gdzie czerń, na przemian z pochodniami się zwiera,
wychodzę z szybu lekko, spokojnie, patrząc na zegar,
do drzwi podchodzę, otwieram ostrożnie, dopiero pierwszy promyk widać,
po miecz sięgam, i idę, z szybkością poza schronienie,
dźwięk strzały i ciche warczenie dobiegają mych uszu,
miecz już pracuje, nagle sojusznika dojrzewam, tak to
świt.
Bezkers
"Bezkres"
Idę już długo, wolno po zmrożonej wodzie,
mijam wysepki bez gliny, której szukam,
drzewa patrzą, bez reakcji,
ja ciągle ide na wprost, bez planu,
nagle mrok nadchodzi, słońce już słabnie,
czas do domu powrócić, w tym pomoże ci kompas.
"Bezkres"
Idę już długo, wolno po zmrożonej wodzie,
mijam wysepki bez gliny, której szukam,
drzewa patrzą, bez reakcji,
ja ciągle ide na wprost, bez planu,
nagle mrok nadchodzi, słońce już słabnie,
czas do domu powrócić, w tym pomoże ci kompas.
Samotność
"Samotność"
Z czerni nocy, przebija się światło,
wychodze z domu mijając skrzynie,
rutyna działa, miecz w ręce, lecz na zewnątrz spokój,
trzcine ścinam,
zboże zbieram,
kaktusy sadzę,
teren po szkieletach sprzątam,
kwiaty wyrywam,
i tak trwa rutyna,
patrzę w horyzont,
przygnębienie wchodzi w mą duszę, nikogo ze mną nie ma.
"Samotność"
Z czerni nocy, przebija się światło,
wychodze z domu mijając skrzynie,
rutyna działa, miecz w ręce, lecz na zewnątrz spokój,
trzcine ścinam,
zboże zbieram,
kaktusy sadzę,
teren po szkieletach sprzątam,
kwiaty wyrywam,
i tak trwa rutyna,
patrzę w horyzont,
przygnębienie wchodzi w mą duszę, nikogo ze mną nie ma.
Jaskinia
"Jaskinia"
Monotonnia kopania trwa w nieskończoność,
kilof pracuje systematycznie niszcząc kolejne bloki,
nagle zapada się w pustkę, ja w nią wchodze,
miecz mam już przy boku, idę naprzód, stawiając pochodnie,
potwory zabiłem, surowiec wykopałem i ide dalej, a w sercu,
mam niepewność.
"Jaskinia"
Monotonnia kopania trwa w nieskończoność,
kilof pracuje systematycznie niszcząc kolejne bloki,
nagle zapada się w pustkę, ja w nią wchodze,
miecz mam już przy boku, idę naprzód, stawiając pochodnie,
potwory zabiłem, surowiec wykopałem i ide dalej, a w sercu,
mam niepewność.
Nether
"Nether"
Zanim ujżysz tę krainę, błysk fioletu cię czeka,
potem niepewność, w końcu stajesz przed nowym światem,
sczęśliwy, trochę wahajacy, rozglądasz się i kryjesz przed,
białymi stworzeniami, pierwszy cel jaki ujższ to glowstone,
szukasz go i męczysz się aby go wydobyć, gasty go bronią,
jak mogą. Gdy już zdobędziesz to po coś ruszył,
szczęśliwy znów przechodzisz przez bramę z fioletu,
i z wytchnieniem witasz swój stary świat.
"Nether"
Zanim ujżysz tę krainę, błysk fioletu cię czeka,
potem niepewność, w końcu stajesz przed nowym światem,
sczęśliwy, trochę wahajacy, rozglądasz się i kryjesz przed,
białymi stworzeniami, pierwszy cel jaki ujższ to glowstone,
szukasz go i męczysz się aby go wydobyć, gasty go bronią,
jak mogą. Gdy już zdobędziesz to po coś ruszył,
szczęśliwy znów przechodzisz przez bramę z fioletu,
i z wytchnieniem witasz swój stary świat.
Portal
"Portal"
Zbudowanie go trudu wymaga,
obsydianu zdobycia, diamentu zurzycia,
stali i żwiru znaleziania, potem budowy,
krótkiej i łatwej, teraz krzemieniem zadziałać wystarczy,
i jest fioletu barwa,
dzwięk łańcucha słychać, w końcu stajesz w nim i czekasz...
"Portal"
Zbudowanie go trudu wymaga,
obsydianu zdobycia, diamentu zurzycia,
stali i żwiru znaleziania, potem budowy,
krótkiej i łatwej, teraz krzemieniem zadziałać wystarczy,
i jest fioletu barwa,
dzwięk łańcucha słychać, w końcu stajesz w nim i czekasz...
Złoto
"Złoto"
Znalazłem je, mam jego rudę,
wracam się bezpiecznie do drabin,
niose ją jak jajko, ostrożnie,
dochodzę do pieca, oczyszczam je,
czrnym węglem, czekam, czekam i jest,
dokładam je do reszty, zachwycam się chwilę,
i ciesze się, że wiem jak go szukać...
"Złoto"
Znalazłem je, mam jego rudę,
wracam się bezpiecznie do drabin,
niose ją jak jajko, ostrożnie,
dochodzę do pieca, oczyszczam je,
czrnym węglem, czekam, czekam i jest,
dokładam je do reszty, zachwycam się chwilę,
i ciesze się, że wiem jak go szukać...