Skocz do zawartości


Zdjęcie

Minecraft:Człowiek Kresu


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
11 odpowiedzi w tym temacie

#1 LaCreepa

LaCreepa

    Zastępca Herobrine na zmianie.

  • Użytkownik+
  • 323 postów
  • Różne :P

Napisano 23 February 2013 - 16:59

CZŁOWIEK KRESU

Był to najzwyklejszy dzień. Zdobywszy trochę żelaza, lazurytu oraz złota wsiadłem w wagonik i opuściłem kopalnię. Jako że zaczęło się ściemniać, szybko wróciłem do domu. Zamknąłem za sobą drzwi i zabarykadowałem się dodatkowo zamykając ciężkie, żelazne drzwi.

Poszedłem jeszcze na chwilę do podziemnej huty, aby przepalić zdobyte surowce, i położyłem się spać.

Coś jednak nie dawało mi zasnąć. Z tego powodu usiadłem na łóżku i wydobywszy z biblioteki ciekawą lekturę zacząłem czytać.

Mój pies leżał mi na kolanach, a kot przytulał się do twarzy, nagle zaczęły się niepokoić. Pies zaczął skomleć, a kot odsunął się nieco od mojej głowy, i zaczął wpatrywać się w okno przerażonym wzrokiem. Kątem oka, za oknem zobaczyłem że coś jaskrawo błysnęło.

-Eh, pewnie znów pająki spacerują, i niedługo będą chciały wejść na mój dach. Na szczęście zrobiłem zwis.

Czytałem dalej. Coś błysnęło jeszcze bliżej i znikło.

Przestraszyłem się - to nie mógł być pająk. Para oczu błysnęła na fioletowo, i znikła.

-No ale co zrobić? Na pewno nie wyjdę tam i nie sprawdzę co to... jeszcze tego brakowało. Zajmę się tym w dzień.

Powróciłem do lektury. Nie czytałem długo - ponieważ zrobiłem się śpiący, położyłem się spać.

Nazajutrz kiedy się obudziłem przestraszyłem się. Coś zrobiło dziurę w ścianie!

-Co to mogło być? Coś wybuchło, czy jak?!

Załatałem dziurę. Sprawdziłem, ale nic nie mogło wybuchnąć. Nie było żadnego śladu. 

Drzewko obok stało nie naruszone.

Wzruszyłem ramionami.

-Co tu robić? Idę po kilof, i do kopalni!

Dokopałem się do jaskini, dużej jaskini.

-Ale ciemno! No świetnie, skończyły mi się pochodnie!

W mroku dostrzegłem sporo potworów. Nie atakowały mnie, bo stałem za daleko i nie dostrzegły mnie: Creepery, szkielety...pająk, kilka zombie i...

-Zaraz, a to co?!

Coś stało w mroku, prawie niedostrzegalne. O fioletowych oczach.

-A więc to coś przemknęło obok mego domu!

Popatrzyłem na to coś. Rozwarło szczęki i popatrzyło na mnie złowrogo.

Potem nagle znikło. Uciekałem, biegłem byle dalej. By oddalić się od tego potwora!

Dotarłem do tunelu... odwróciłem się i...

I to coś stało za mną. Teraz mogłem przyjrzeć się temu dokładnie. Miało 3 metry wzrostu. Całe mroczne, czarne. Długie ramiona i ręce. Wpatrywało się we mnie. Lekko drgało, ale się nie ruszało.

Sięgnąłem po łuk.

Poruszyłem źrenicą w prawo, w kierunku kołczanu aby szybko dobyć strzały. Właśnie kiedy odwróciłem wzrok to się na mnie rzuciło.

Popchnęło mnie w kierunku ślepej uliczki.

Przewróciło mnie i już miało mnie zabić gdy...

Znikło kiedy popatrzyłem temu w oczy.

Wstałem, wyciągnąłem strzałę z kołczanu.

Pojawiło się znów dalej ode mnie.

Napiąłem szybko łuk i wystrzeliłem, nie dało to nic. Nim strzała drasnęła skórę tego potwora, on zniknął.

-Ach! To takie sztuczki!

Uciekłem z ślepej uliczki i skierowałem się w kierunku podziemnej bazy.

Stamtąd wagonikiem wyjechałem z podziemi.

Serce jeszcze biło w przyśpieszonym tempie.

Był ranek.

-Długo trwało to moje spotkanie z tym stworzeniem... Od rana, do rana.

A teraz na świat spływały promienie słońca. Wciąż chłodny jeszcze poranek zaczął się coraz mocniej rozjaśniać.

Szkielety i zombie rozpaczliwie szukały cienia, a potem legły w płomieniach.

A na wszelkie inne stworzenia zdawało się spływać dobro wraz z promieniami.

Dzień czas zacząć. Na początek poszedłem złowić rybę, a potem do kurnika po jaja. Po wizycie usmażyłem sobie jajko na śniadanie, mojemu kotu dałem jego ulubioną rybkę, a psu mięsko i kości których zdobyłem sporo przy zabijaniu tych nieumarłych szkieletów.

Później znów wyszedłem na dwór - obowiązki.

I tak zleciał cały dzień. Pod koniec dnia kiedy powoli zaczął zapadać zmrok poszedłem jeszcze wydoić krowę. Po zjedzeniu kolacji, kot i ja napiliśmy się pysznego mleka. Pies jednak wolał wodę. Chłeptał wolno, i zerkał w okno.

-Oj, piesku, żeby to nie była znowu ta kreatura...

Nagle to stworzenie pojawiło się w samym środku mieszkania!

Pies ze strachu wylał wodę. Kiedy tylko wylała się na ów potwora, wydał tylko z siebie dźwięk jakby się krztusił, i krzyczał.

Po czym zniknął.

-Dzięki tobie, piesku, wiem już jak walczyć z tym potworem. Ta gadzina w wodzie umiera.

No tak, to co zwykłym daje życie, tej mrocznej istocie - odbiera.

-Teraz już wiem wszystko o tym potworze. Szkoda tylko, że Notch mnie nie uprzedził...

KONIEC


jRQdN.gif1A8sh.gif0taFB.gifrjEAF.gifMW51j.gifMMVhB.gifyHew9.gifaysff.gif
 


craftportal

Craftserve to największy i najlepszy polski hosting serwerów Minecraft, jest solidny i tani więc go polecam

#2 Maeglin

Maeglin

    Tolkienista

  • Użytkownik+
  • 315 postów

Napisano 06 March 2013 - 07:48

Tak, jak zwykle nie lubię opowiadań o minecrafcie i krytykuję ich twórców, tak to jest całkiem dobre ;) Popracuj nad powtórzeniami, to będzie super.
"Nie zgasną światła gdy świat trwa,
nie przyćmi ich mijając czas
choć wiatr niezmierną ciemność gna
nad staw, nad górę i nad las!"

#3 Maślak

Maślak

    Nie mam dziewczyny

  • Użytkownik+
  • 423 postów
  • Maślak ♪#0698
  • Maslak

Napisano 07 March 2013 - 15:14

 Ja natomiast z większą chęcią czytam opowiadania związane z Minecraftem ;) Co prawda gram coraz rzadziej, ale Minecraft to nie tylko czynna gra ;) To całe uniwersum składające się z tych wszystkich filmów, piosenek-parodii, takich właśnie opowiadań, forów...

Notch wszystko zapoczątkował - piksele, prostopadłościany... Mojang nadal pracuje nad Minecraftem, jednak to gracze, wszyscy my mamy największy wpływ na jego rozwój - na to, czy przetrwa, czy popadnie w zapomnienie. To my napędzamy ten wielki motor pikselozy ;) Opowiadanie super ;)



#4 Rodzynek220

Rodzynek220

    Bywalec

  • Użytkownik
  • 149 postów

Napisano 07 March 2013 - 17:37

Spoczko. Sam temat może być, ale język jakim pisałeś mnie uwiódł bo najczesciej ludzie pisza rzeczy a la "i wtedy padlem na dirta i zabilem go diaksowatym miecem" a tu "Szkielety i zombie rozpaczliwie szukały cienia, a potem legły w płomieniach. A na wszelkie inne stworzenia zdawało się spływać dobro wraz z promieniami. " GENIALNE! 7/10



#5 Redokan

Redokan

    Cichociemny

  • Użytkownik
  • 105 postów
  • Redokan

Napisano 14 March 2013 - 20:35

Zajedwabiste zaciekawiłeś mnie :D będzie druga część ?? po przeczytaniu czuje się niedosyt :) 8\10


xd


#6 Phobos

Phobos

    Phobos-Strach

  • Użytkownik+
  • 667 postów
  • Phobos

Napisano 23 March 2013 - 18:59

Podoba mi się :D. Przyjemnie się czyta. Zgadzam się też z Rodzynkiem220. Fajnie było by poczytać jeszcze jakieś opowiadania w tym stylu   ^_^




cover_photo_148879_1407528297.png


#7 LaCreepa

LaCreepa

    Zastępca Herobrine na zmianie.

  • Użytkownik+
  • 323 postów
  • Różne :P

Napisano 25 March 2013 - 19:28

CZĘŚĆ ||
Człowiek Kresu - kontynuacja.
-Bałem się, wiem jak walczyć z tym potworem, ale bałem się, że powróci.
Zajrzałem do skrzyni.
-Co my tu mamy? Wezmę miecz. Taaak... łuk w obronie przed innymi stworzeniami. I wiadro z wody na wszelki wypadek. Może jeszcze narzędzia...Tak.
Wyekwipowałem się. Założyłem zbroję, i wyszedłem na spotkanie potworowi.
-Hmm... gdzie on się podział? Dopiero tu był...
-Chwila... on zaatakował mnie dopiero gdy na niego spojrzałem...Może kiedy założę coś na głowę przez co nie będzie widział mych oczu, nie zaatakuje?
Warto spróbować - pomyślałem. Wróciłem więc i w ogrodzie zerwałem dorodną, ale niezbyt dużą dynię.
Potem ostrym narzędziem wyciąłem otwory... i gotowe. Opróżniłem plecak zostawiając najpotrzebniejsze rzeczy i schowałem dynię w plecaku.
-Nie będę przecież biegał z tym po całym podwórku, bo mnie własny pies nie pozna!
Wyruszyłem na wyprawę.
Szybko znalazłem tę kreaturę w lesie.
Wyjąłem dynię, założyłem sobie na głowę dynię i podszedłem do niego.
Wpatrywał się we mnie błyszczącymi fioletowymi oczami, ale stał spokojnie.
Wtedy szybko wyjąłem miecz i dziabnąłem go mocno.
Zakaszlał, zajęczał i szybko rzucił się na mnie.
Rozejrzałem się...
-Tak, woda! Szybko!
Ale było do niej daleko, skorzystałem w okazji i wbiłem mu miecz ponownie. Zniknął.
-Teraz biegnę!
Dobiegłem. Już zabrakło mi tchu, obejrzałem się i wskoczyłem do wody.
Kreatura z rozpędu wpadła do wody za mną.
Wydała z siebie przeraźliwy ryk, a potem zginęła.
-Jest martwa. Nawet gdyby nie była, niebawem się utopi.
Wypełzłem na ląd i odczekałem. Zdjąłem dynię z głowy.
Przyglądałem się mu.
-Chudy, wysoki na 3 metry, długie kończyny, błyszczące oczy, i... A co to wystaje z jego paszczy?
Wyciągnąłem go na ląd. Przyjrzałem się. To coś było kulistego kształtu.
-Przypomina perłę, ale jest niebieska...
Wziąłem to coś ze sobą. Kiedy szedłem przez pagórek na skróty, perła wypadła mi z plecaka i potoczyła się.
-O nie! Muszę to łapać!
Kiedy upadło na ziemię nagle poczułem się dziwnie, coś mnie odrzuciło i nagle znalazłem się na miejscu tej perły.
-Teleportowało mnie! Więc ten potwór tego używał...
Perła niestety okazała się jednorazowa. Po pierwszym rzuceniu rozpływała się i nie nadawała się do ponownego użycia.
-Szkoda że jednorazowa. Nigdy czegoś takiego nie widziałem, bardzo by się przydała.
Wyszedłem na polowanie jeszcze raz. Poszło mi łatwiej, bo wiedziałem jak się z nim rozprawić.
-Mam kilka pereł, zaniosę ją do domu, kiedyś mi się przyda.
Los chciał, żebym położył ją obok ognistego prochu, który przechowywałem z rozdrobnionej płomiennej różdżki.
Perła natychmiast się z nim połączyła. Zaczęło się jarzyć. Teraz przypominało jakby oko - w środku miało coś w rodzaju źrenicy.
-Oj... mam nadzieję że się nie zepsuło. Muszę naprawić dach, więc użyję jej do dostania się na górę.
Jednak gdy rzuciłem poleciało w zupełnie innym kierunku. Poleciało kilka metrów i upadło.
-Może dokądś mnie poprowadzi?
Zrobiłem kilka takich owych ,,oczek''
Podniosłem i rzuciłem z powrotem.
I wędrowałem w kierunku w który mnie prowadzi znacząc drogę.
Wędrowałem długo... przeszedłem może kilka kilometrów.
Nagle oko leciało w stronę ziemi. Tam postanowiłem też kopać.
-Może to jakiś skarb?
Nagle dokopałem się do cegieł.
Wyjąłem kilof i rozłupałem ścianę.
-Podziemny system korytarzy... Jakaś twierdza?
Nagle dostrzegłem że z szpary w pękniętym kamieniu wychodzi jakieś stworzenie. Przypominało owada, było małe.
Rzuciło się na mnie grupą, więc postanowiłem uciekać
Odwróciłem się.
-Zgubiłem ich... A co to za... Wygląda jak ramy jakiegoś starego portalu... Jest nieaktywny.
Podszedłem. W ramie portalu zobaczyłem dziury. Zauważyłem że moje oczka idealnie do nich pasowały.
Więc włożyłem wszystkie oczka.
Nagle wszystko to rozbłysło, i portal otworzył się. Przypominał gwieździste niebo.
-Nie po to tyle tu szedłem żeby teraz zawracać! Zobaczymy co mnie tu czeka.
Skoczyłem...
KONIEC CZĘŚCI II


A ja lubię opowiadania o minecrafcie, ale takie koloryzowane np.


Zamiast: ,,Wyszedłem z wody'' to ,,Wypełzłem z wody''
Czym się różnią moje opowiadania od minecrafta?
W moich opowiadaniach postać niby jest kwadratowa i to minecraft, ale ma kolana, łokcie, no i jego ruchy nie ograniczają się do skakania i chodzenia.
Aż mnie łapy swędzą do III części, więc napiszę chyba jeszcze dziś...


CZĘŚĆ III


Człowiek kresu - Niezwykła przygoda.
Obudziłem się w wielkim pomieszczeniu. Pode mną był obsydian, a ściany zrobione ze skały o piaskowym kolorze.
Wyszedłem na powierzchnię z pomocą kilofa. Widok był niesamowity...
Wielkie lądy zbudowane z piaskowego koloru skały dryfowały w przestrzeni. Niebo było czarne, ale było dużo gwiazd. Tak gwieździstego nieba nigdy wcześniej nie widziałem.
Stały tu wielkie obsydianowe wieże. Na szczycie stały fioletowe kryształy.
No i czarne, trzy metrowe potwory. Było ich pełno więc założyłem na głowę dynię.
Obejrzałem się. Powietrze też nie było puste. Zobaczyłem wielkiego czarnego smoka. Miał fioletowe oczy. Leciał prosto na mnie. Wyjąłem miecz i uderzyłem go.
Podleciał do jednego z fioletowych kryształów, jego rana w mig się zagoiła przy kontakcie z kryształem. Postanowiłem więc zniszczyć je i pokonać smoka.
Przy użyciu drabinek wszedłem na szczyt. Wydobyłem kilof i...

Obudziłem na obsydianowej wieży. Kryształ eksplodował, ale żyję...
Wstałem, otrząsnąłem się. Nie miał wielkiej mocy wybuchu, nie mam żadnych obrażeń. Czuję się dobrze, szok minął.
Skoro kryształy eksplodują - pomyślałem - to będę je zestrzeliwał łukiem.
Po ciężkiej pracy wreszcie zestrzeliłem ostatni kryształ.
-Uff... Załatwione.
Teraz próbowałem strzelać do smoka. Ale kończyły mi się strzały, więc przeszedłem do walki wręcz.
Po wielu nieudolnych próbach wreszcie zadałem ostateczny cios.
Smok padł na ziemię. Ale ku mojemu zdziwieniu zaczął się jarzyć, rozpadać aż w końcu rozbłysnął fioletowym światłem. Zmrużyłem oczy.
Kiedy w końcu je otworzyłem smoka nie było.
Za moimi plecami pojawiła się fontanna. Na jej szczycie było jajo.
-Fontanna z portalem powrotnym... A na jej szczycie jest... chyba jajo tego smoka.
Jajo smoka było czarno fioletowe.
Wydobyłem jeszcze trochę kresowego kamienia.
Po czym zdjąłem dynię z głowy, zapakowałem jajo do plecaka i wyruszyłem.
-Żegnajcie, stwory...
Po czym wskoczyłem do portalu.
Niczym we śnie usłyszałem rozmowę... Mówili coś o tym, że mam teraz duże doświadczenie, i mogę czytać w myślach... nie pamiętam wszystkiego.
Po czym obudziłem się we własnym łóżku, tyle że to nie był sen. Nadal mam ślady po wybuchu na ubraniach i niewielkie ślady na skórze, w plecaku jajo smoka, a obok mnie leżą kresowe głazy.
Z głazów zrobiłem podobną fontannę, tyle że bez portalu. Na jej szczycie umieściłem jajo.
-To była niesamowita przygoda. Czas nakarmić moje zwierzęta. Sam też zgłodniałem po takiej bitwie...
KONIEC CZĘŚCI III


CZĘŚĆ IV
Człowiek kresu - Piękne stworzenie.
Ten miesiąc zleciał mi pracowicie. Nie zanudzam, co robiłem. Chcę od razu przejść do sedna.
Pewnego dnia...
Dzień zleciał mi pracowicie, Tym razem poszedłem na ,,Rodzinne polowanie'' czyli wziąłem ze sobą mojego psa i kota.
Pies pomagał mi w tropieniu i zabijaniu, a kot trzymał ciche, zielone i pełzające Creepery na odległość.
Po męczącym dniu zapaliłem w kominku i oddałem się ulubionej lekturze.
Nagle usłyszałem dźwięki cichego pisku, pomrukiwania i pękania. Dochodziły z pokoiku z fontanną oraz jajem.
Pobiegłem tam. Jednak zamiast jaja odnalazłem...
Mały smoczek już czekał tam na mnie. Nie był większy od mojego psa, przed chwilą się wykluł.
Miał małe skrzydełka i pocieszną mordkę.
Jednak nagle ogarnął mnie smutek.
-Najpierw musiałem zabić jednego z jego rodziców... - pomyślałem. -No ale przecież gdybym tego nie zrobił to albo nigdy bym z tamtego świata nie wyszedł... Albo ten smok zabiłby mnie.
-No cóż... smutne, ale co było to minęło. Muszę się zająć małym. Co jesz?
Przyniosłem z pokoju arbuzy, kurczaka, wołowinę, wieprzowinę i jabłka.
-Wybieraj. Pewnie wybierze mięso...
Najbardziej smakowała mu wieprzowina, ale lubi też kurczaka, i kotlety z wieprzowiny.
Do picia wybierał wodę.
-Trzeba go dobrze wychować, żeby mnie nie zjadł jak dorośnie...
Kot i mój pies nie bardzo akceptowały nowego członka rodziny, ale z czasem polubili się bardzo.
Smoczek przerastał już psa. Więc skoro już dorasta pokazywałem mu polowania. W końcu na polowaniu pierwszy raz zionął ogniem.
Grupka zombie stanęła w płomieniach.
-Ten mały będzie bardzo pomocny, ale to połowa sukcesu. Jako że ma skrzydła trzeba go nauczyć latać.
To szło mu trudniej. Machał wprawdzie skrzydłami ale potrafił wznosić się tylko na kilka sekund.
Nie poganiałem go. Ma jeszcze dużo czasu.
Najchętniej sypiał w kojcu obok mojej biblioteczki i piecyka razem z Borysem (pieskiem) i Matyldą (kocicą). Specjalnie ustawiłem tam legowisko, bo było tam ciepło.
Smok rósł, i dlatego zrobiłem dla niego osobne legowisko tuż obok legowiska Borysa i Matyldy.
Teraz już wychodziliśmy na polowania razem. Kiedy Matylda została zaatakowana przez pająka smoczek rzucił się i odepchnął pająka, złapał Matyldę przednimi łapami i wzniósł się w powietrze.
-To jego pierwszy raz! I jego pierwszy bohaterski czyn.
Zawrócił wtedy, zionął ogniem i kiedy pająk już uciekł postawił kocicę na ziemi. Kiedy już opanował latanie i bardziej urósł, przypomniałem sobie że trzeba mu nadać jakieś imię... Hmmm... ale jakie?
Koniec części IV.
Spodziewajcie się części V!
W komentarzach pisz jak się podobało i napisz mi pomysły na imię smoka.
Skoro wam się podobało, też lubię czytać opowiadania i filmy(animacje) tego typu.
Nie zamierzam przestać kontynuacji. Spodziewajcie się części V i VI
  • Phobos lubi to

jRQdN.gif1A8sh.gif0taFB.gifrjEAF.gifMW51j.gifMMVhB.gifyHew9.gifaysff.gif
 


#8 Enderbercik

Enderbercik

    Enderghast

  • Użytkownik+
  • 169 postów
  • EnderBercik

Napisano 25 March 2013 - 23:24

Podoba mi się, zwłaszcza ostatnia, IV część, za coś nowego, czym jest wyklucie się małego smoka. Pomysłu na imię dla smoka niestety nie mam. Ciekawi mnie, jak to dalej opiszesz i jak się potoczą losy bohatera. Ciekawym pomysłem byłoby odszukanie drugiego rodzica tego małego smoka, ale podejrzewam, że masz już pomysł na rozwinięcie, więc nie będę nic sugerował :). Mam nadzieję, że kolejne części będą równie udane.

#9 LaCreepa

LaCreepa

    Zastępca Herobrine na zmianie.

  • Użytkownik+
  • 323 postów
  • Różne :P

Napisano 26 March 2013 - 14:03

Podoba mi się, zwłaszcza ostatnia, IV część, za coś nowego, czym jest wyklucie się małego smoka. Pomysłu na imię dla smoka niestety nie mam. Ciekawi mnie, jak to dalej opiszesz i jak się potoczą losy bohatera. Ciekawym pomysłem byłoby odszukanie drugiego rodzica tego małego smoka, ale podejrzewam, że masz już pomysł na rozwinięcie, więc nie będę nic sugerował :). Mam nadzieję, że kolejne części będą równie udane.

Ta opowieść nie będzie raczej miała wielu odcinków, bo chcę głównie skupić się na kresie i wszystkim co z nim związane, ale jeszcze kilka odcinków dorobię.
Poza tym kiedy tylko będę miał wenę zrobię jeszcze inne opowiadanie. Na razie będę pisał dopiero gdy przyjdzie ,,wena twórcza''.


Minecraft - Człowiek Kresu V - Rozstanie, nowy dom.


Smok stawał się coraz większy. Rósł prędko z dnia na dzień.
Kiedy w końcu nie mieścił się w legowisku musiał opuścić mój dom. Chciałem wybudować mu większy dom na pobyt już teraz, bo w końcu będzie za późno i będzie mu u nas ciasno.
W tym celu wydobyłem ze skrzyni ciężką siekierę i poszedłem do lasu po drzewo. Kiedy już miałem wystarczającą ilość drewna zacząłem budować.
-Muszę zbudować wielkie wejście...
Było problemem, ale w końcu poradziłem sobie.
-Ale trzeba ocieplić, bo będzie mu zimno, najlepiej słomą.
Z wielkiego spichlerza wydobyłem sporą ilość snopów siana, wyłożyłem nim całą podłogę. Na ocieplenie ścian użyłem po prostu gąbki.
-Tu smok będzie zostawał na noc, bo niedługo nie zmieści się w domu, nie mówiąc już o drzwiach.
Wyżywienie nie stanowiło żadnego problemu. Smok sam wychodził na polowania i zdobywał tyle jedzenia ile mu było trzeba.
Pomyślałem że kiedy smok już urośnie będę mógł go osiodłać. Wyjąłem ze sporej skrzyni grubą skórę, dwie nieduże sztabki żelaza oraz mocną nić wielkiego pająka. Wykułem żelazo na pożądany kształt, przymocowałem to wszystko, i miałem już mocne siodło. Jako lejce użyłem mocnych ale niezbyt szorstkich sznurów.
Założyłem smokowi ów uprząż i postanowiłem poćwiczyć. Zostałem zrzucony kilka razy, ale trzeba kilka razy upaść żeby się nauczyć.
W końcu już smok wystartował.
-Ale widoki! Widać całą okolicę!
Poćwiczyłem jeszcze kilka razy i opanowałem już lot na smoku.
Smok wyrósł i żaden szkielet nie odważył się już do niego wystrzelić ze swego łuku.
Smok wylądował na ziemi, ja wróciłem do domku i pomyślałem...
-Widziałem cały teren i mój domek z góry. Może by tak...
Wpadłem na pomysł aby narysować mapę okolicy.
Wystrugałem więc z drewna obudowę ołówka i jako tusz użyłem węgla.
-Do oznaczania niektórych miejsc użyję pióra z atramentem, ale to dopiero jak zsiądę ze smoka. Nie mogę przecież jeździć na nim z całym warsztatem.
Osiodłałem więc smoka ponownie. Wzniósł się w powietrze. Powoli na jego szyi położyłem kartkę i rysowałem. Obleciałem nim sporą okolicę. Wiedziałem już teraz dokładnie gdzie w okolicy są najwyższe góry, morze, a nawet wielka rozpadlina, a la kanion.
Wróciwszy do domu pozaznaczałem jeszcze ważniejsze miejsca piórem z atramentem i miałem już gotową mapkę.
Ponieważ zaczęło się ściemniać wszyscy zjedliśmy kolację. Smok spał już w swoim, a ja z kotem i psem w swoim domu.
Koniec części V
To be Continued

Połączyłem twoje posty - następnym razem staraj się umieścić jak najwięcej w jednym poście, inaczej zostanie to potraktowane jako multiposting
//Qvazi

Ok


jRQdN.gif1A8sh.gif0taFB.gifrjEAF.gifMW51j.gifMMVhB.gifyHew9.gifaysff.gif
 


#10 Gość_matik7_*

Gość_matik7_*
  • Gość

Napisano 27 March 2013 - 15:13

@Up - ten koleś jakieś modyfikacje miał, że latał na smoku (a że się smok wykluł już nie wspomnę). Ładne opowiadanie, bardzo mi się podoba ;)

 

Po przeczytaniu mam nawet ochotę stworzyć własne (Bu! Matik do domu! Nie chcemy Cię tutaj!) "minecrafttowo-realistyczne opowiadanko. Oceny nie wystawię, bo jestem zły słowa chyba lepiej wyraziły ocenę niż jakieś liczby :P

 

Jednym słowem: Ładnie :)



#11 kryscioks172

kryscioks172

    Bywalec

  • Użytkownik
  • 101 postów

Napisano 29 March 2013 - 19:26

Świetneeeee opowiadanie, normalnie lepsze od tej sarkastycznej ironii gościa z "Śmierci na 1000 sposobów"



#12 mich89

mich89

    Nowy

  • Użytkownik
  • 40 postów
  • mich89

Napisano 01 March 2016 - 22:09

Super historia na prawdę, czytałem uważnie i ciekawie, bo to było interesujące. Super!