Skocz do zawartości


Zdjęcie

[Pisz i wygraj!] Przygody Dawida


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
7 odpowiedzi w tym temacie

#1 MinecraftLimak

MinecraftLimak

    RedMajster

  • Użytkownik
  • 680 postów

Napisano 02 August 2011 - 17:24

[align=center]Przedstawiam Wam moje opowiadanie. Napisałem je na konkurs, jednak myślę, że prędzej czy później i tak bym je napisał ;)
Wiem, wybaczcie. Miało być w Minecraftowym świecie, ale nie mogłem się powstrzymać, aby dorzucić coś realnego.[/align]

Rozdział 1 - Wstęp



Pewnego ciepłego poranka Dawid obudził się przerażony dziwnym dźwiękiem. Nie był to odgłos zwierzęcia ani stwora. Był to dźwięk jemu nieznajomy. Jednak nie przejmując się nim zbytnio standardowo rozpoczął dzień. Poszedł do garderoby i przebrał się w strój roboczy. Składał się on ze złotego hełmu, kolczugi, spodenek oraz butów z żelaza. Wyszedł na mały plac przed domkiem i rozciągnął się. W promieniach słońca było można zauważyć piękne klasyczne budowle, pomniki oraz mniejsze domki należące do sąsiadów. Osiedle jeszcze nie zdążyło się jeszcze obudzić, więc nie wiedząc co robić Dawid udał się do kopalni. Przemknął po cichu obok śpiącego strażnika, ze wspólnej skrzyni podniósł kilof, kilka pochodni i na wszelki wypadek miecz oraz coś do jedzenia. W pełnym zaopatrzeniu zagłębił się w jednym z tunelów. Na jego końcu napił się wody ze źródła i zaczął kopać.

Rozdział 2 – Co dwie głowy to nie jedna



Po kilkunastu minutach drążenia w skale, Dawida odwiedził najlepszy przyjaciel i zarazem sąsiad – Marcin. Wymienili wzajemnie kilka słów po czym wzięli kilofy i ramię w ramię ruszyli niszczyć kamień w pył. Minęła godzina. Kopali by dalej, jednak nieuważny Dawid nie spoglądał w dół i spadł w głęboką przepaść. Marcin nie wiedział co robić i przerażony pobiegł na osiedle po pomoc. Jako że nikogo nie było na dworze, wszedł na wielką dzwonnicę kościoła i uruchomił dzwony. Od razu zrobił się tłok, bo dźwięk dzwonów o godzinie szóstej rano nie jest standardowy. Wszyscy ustawili się dookoła Marcina, a ten zaczął wyjaśniać co się stało. Panie były przerażone, jednak mężczyźni zachowali zimną krew. Każdy z nich poszedł do domu, odpowiednio się przygotował i czekał do godziny siódmej trzydzieści, kiedy to miała się odbyć narada jak pomóc Dawidowi.

Rozdział 3 – Przygoda



Po upadku z dużej wysokości Dawid odczuwał ból w lewej nodze. Wnioskował, że Marcin pobiegł po pomoc, więc siadł w wygodnej dla siebie pozycji, opierając się przy ścianie. Jednak minął kwadrans, a ratunek nie nadchodził. Zaniepokojony Dawid zobaczył pewne światło w oddali. Pomyślał: „Skoro nikt nie nadchodzi, to czemu mam bezcelowo siedzieć? Ból powoli ustępuje, mogę ruszyć w głąb.”. Poczekał pięć minut, napił się wody ze źródełka obok siebie i ruszył. Światło migało, było raz jaśniejsze a raz ciemniejsze. Dawid wyjął miecz, przesunął steka w plecaku, żeby był pod ręką i spokojnie szedł dalej, krok po kroku. Migotania nie ustawały. Zaszedł do miejsca, gdzie tunel się rozgałęział. Coraz mocniejsze migotanie pochodziło ze strony lewej, zaś po prawej panował grobowy spokój. Dawid zawsze zostawiał najciekawsze na koniec, więc ruszył w prawą odnogę korytarza. Nagle, po kilku metrach zabrzmiał głośny krzyk, jakby kogoś torturowano. Dawidowi się zrobiło dosyć duszno, przeczuwał, że nie może iść dalej. Panowało tam zanieczyszczone powietrze. Chcący powrócić do głównego korytarza, odwrócił się. Niestety zza roga wyskoczyła ciemno ubrana postać i ogłuszyła go kijem bejsbolowym.

Rozdział 4 – Nieznajomy



Gdy Dawid się ocknął i przejrzał w miarę na oczy, znajdował się w małym pomieszczeniu ze stolikiem do craftingu, piecykiem oraz łóżkiem. Miał zawiązane ręce i zaklejone usta, wołania zatem były syzyfową pracą. Zauważył na stoliku pustą, drewnianą miskę. Chcąc narobić hałasu powoli się przysunął ku niej a następnie sięgając nogą zrzucił ją. Po bardzo krótkiej chwili pojawili się strażnicy oraz - jak przypuszczał Dawid – ktoś ważniejszy. Ochroniarze wbiegli, zobaczyli że nie stawia on oporu, i zawołali tego człowieka. Ten usiadł na łóżku. Zapadła grobowa cisza. Lekkim kiwnięciem głową szef poinformował strażników, że będzie się odbywała rozmowa w cztery oczy. Ci bez słowa wyszli, zamykając po sobie drzwi. Dawid otwierając trochę szerzej oczy próbował dostrzec twarz nieznajomego, jednak wysilał się na daremno. Ten miał założoną maskę. Padły pierwsze słowa. Co robisz na naszej ziemi? - zapytał się stanowczo zamaskowany. Dawid próbując podnieść się do wygodnej pozycji wystękał krótkie zdanie, które mówiło mniej więcej, że się zgubił i trafił tu przypadkowo. Człowiek-widmo pomruczał trochę pod nosem, dał chłopakowi chleb, szynkę oraz mięso. Pomagał mu, karmiąc go. Po należytym posiłku zostawił Dawida samego i wyszedł.

Rozdział 5 – Akcja „Pomoc Dawidowi”



Wybiła godzina siódma trzydzieści, panowie z osiedla zebrali się w domu Marcina. Rozpoczęła się narada. Chcąc ją usprawnić, Marcin wykluczył dyskusję i zapodał tryb zebrania. Każdy z mężczyzn wypisał na karteczce swój pomysł, a następnie wrzucił ją do urny. Gdy wszystkie pomysły znalazły się na swoim miejscu, Marcin wypisał wszystkie propozycje na tablicy. Teraz każdy musiał zagłosować na pomysł, który według niego jest najlepszy. Wygrała propozycja pana Jana, który zaproponował podkopać się od innej strony do przepaści i grupowo iść do bezpiecznych miejsc. Następnie utrzymując kontakt radiowy rozdzielić się do ewentualnych tuneli. Wszyscy od razu ruszyli do domu przygotować się do zdarzenia jak należy. Marcin przekazał całkowitą władzę i dowodzenie Janowi. Ten zaś wiedząc, że to poważna sprawa ustalił pusty kanał radiowy oraz przygotował trochę sprzętu dla drużyny. Godzina ósma piętnaście, panowie wyruszyli do tuneli kopalni. Marcin poinformował głównego strażnika o całym zdarzeniu. Ten obiecał pilnować, by nikt nie wszedł im w drogę. Drużyna przeszła obok nieszczęsnego tunelu, zeszła dwa poziomy niżej i zaczęła kopać. Wydrążyła małe schodki, tak aby można było bezpiecznie wejść w głąb. Jan przeszedł na początek grupy. Rozglądnął się dokładnie po wąwozie i stwierdził, że jest jedna droga. Tunel, w którym miga światło. Cała kompania włączyła swoje radia po czym ruszyli w dal. Po dotarciu do rozgałęzienia Jan rozdzielił grupę na dwie części. Każda poszła w inną stronę.

Rozdział 6 – Obrót wydarzeń



Lewy tunel został odkryty. Blask, który był tak dziwny został znaleziony. Były to skarby świata: diamenty, złoto, szmaragdy i inne bardzo cenne rzeczy. Dalej biegł wąski tunel, gdzie po bokach znajdowały się przeróżne cele. Na końcu był ozdobiony pokój. Wyglądało to wszystko na jakiś kompleks więzienia. Marcin – przywódca grupy „Lewa” poinformowała o wszystkim grupę „Prawą”. Wszyscy usiedli w milczeniu i czekali na rozwój faktów. Tymczasem grupa „Prawa” dotarła do ślepego zaułka. To tam, gdzie został porwany Dawid. Jan sięgnął po swoje radio i chciał poinformować Lewą, że po Dawidzie ani śladu. Wtedy jeden z mężczyzn wyciągnął miecz i zaczął wszystkich atakować. Lewa słyszała przez radio jęki i wywoływała Prawą. Bezskutecznie. Jan – jak się okazało – został porwany. Marcin był przerażony, jak zresztą cała grupa Lewa. Nie byli w stanie nic zrobić. Wiedzieli tylko tyle, że jeżeli sprawca uciekł, to na razie nic im nie grozi. Powoli przeszli na prawą stronę. Szybko pomogli rannym kolegom, na szczęście nikt nie zginął. Marcin wyciągnął latarkę. Poświecił po ścianach i zauważył przycisk. Przewidywał, że otworzy się tajne przejście. Wszyscy stali się jedną całością. Marcin przejął dowództwo. Nacisnął przycisk i tym samym otworzył przejście.

Rozdział 7 – Ale o co chodzi?



Zważając na rannych Marcin szedł powoli, jednocześnie uważając na każdy swój krok. Tym sposobem ominęli pułapki z Dispenserów. Doszli do korytarza z drzwiami po bokach – dosłownie jak w lewym tunelu. Słychać było jakby tupanie. Tak jakby ktoś walił o drzwi. Szybko zorientowali się kto tak hałasował. Używając dźwigni otworzyli pokój – w którym znajdował się Jan. Marcin jak najszybciej go rozwiązał i odkleił taśmę z ust. Jan był w szoku, więc Marcin mało się od niego dowiedział. Jednak zostało jeszcze znaleźć Dawida. Usiedli na chwilę i uspokoili Jana. W ciszy, która panowała, nagle rozległ się krzyk – głos jak poszukiwanego. Tadek – jeden z krewnych Dawida chciał ruszyć od razu. Jednak Marcin w ostatniej chwili go złapał. Przegrupowali się, wymienili kilka zdań jako naradę i powoli wyruszyli na poszukiwania. W komnacie na końcu korytarza można było dostrzec pułapkę. Tadek – jako, że we wojsku był saperem - dostał wolną rękę w tym pomieszczeniu. Na początek wykrył zapadnię do lawy. Jako, że taka pułapka to standard, po chwili została rozbrojona. Krok po kroku szli dalej, zachowując zimną krew. Parę metrów dalej Tadek zlokalizował zgniatacz z tłoków. Tu było już ciężej, Jan musiał dokładnie i powoli rozbić kamień dookoła nich. Drogą dedukcji znalazł odpowiedni kabelek do przerwania. Dzięki sprawnej akcji ruszyli dalej. Na końcu Tadek się poddał. Dziesięć klocków TNT na czasowy sygnał płytki naciskowej. Przerwanie jakiegokolwiek kabelka groziło detonacją wszystkiego. Były dwa rozwiązania. Albo zawrócić i zostawić Dawida samego, albo kogoś poświęcić. Jako, że na Dawidzie najbardziej zależało Marcinowi to poświęcił się bez gadania. Od tej pory Jan musiał radzić sobie sam.

Rozdział 8 – Walka i powrót



Cała grupa w minucie ciszy uczciła śmierć Marcina. Dlatego, że panowie z osiedla to twarde sztuki nie poleciała nawet jedna łza. Rozległ się kolejny krzyk. Pośpieszyli dalej. Następnym wyzwaniem był labirynt. Wydawało się, że jest w miarę łatwy, jednak nie był. Radek, zasłużony mąż szwaczki miał przy sobie szpulkę nici. Jan niczym Tezeusz ruszył bez obaw. Reszta drużyny po nitce trafiła do kłębka, czyli przywódcy - Jana. Zaraz po wyjściu z labiryntu droga była prosta. Schody na górę. Na następnym poziomie można było zobaczyć przez okienko salę tortur, oraz... Dawida na na łożu śmierci. Jan bez zastanowienia wybił szybę i wszedł do środka. Dwoje katów rzuciło się prosto na niego, trzeci zaś włączył syrenę alarmową. Zbiegli się strażnicy. Cała grupa po kolei, z mieczami, wparowała do tego pomieszczenia. Zaczęła się krwawa walka. Po upływie dwóch kwadransów padli wrogowie. Panowie z osiedla trzymali się dzielnie. Uratowali Dawida - bez strat - i wrócili starą, znaną im już drogą. Znaleźli także po drodze Marcina – okazało się, że w ostatniej chwili zalał TNT wodą. Ocalił swoje życie. Cały skład panów ruszył ramię w ramię.

Rozdział 9 – Koniec



Tak oto dzielni panowie z osiedla wrócili spokojnie do domu. To co przeżyli, słyszeli oraz widzieli przeszło ludzkie wrażenie. Nikt po usłyszeniu tej historii nie wierzył, jednak była ona prawdziwa. Do dzisiaj Dawid mówi, że ten dźwięk nie przestaje go budzić. Nieszczęsny tunel zawalono oraz zrobiono nowy oddział kopalni. Nadal nie ustalono tożsamości człowieka-widmo. Wiadomo jednak, że przeżył i być może powróci. To już koniec tego opowiadania, mogę wam powiedzieć jeszcze jedną tajemnicę. Wszyscy żyli długo i kwadratowo.

craftportal

Craftserve to największy i najlepszy polski hosting serwerów Minecraft, jest solidny i tani więc go polecam

#2 Razor1911

Razor1911

    Nowy

  • Użytkownik
  • 12 postów

Napisano 02 August 2011 - 17:43

Bardzo ciekawe opowiadanie :)

#3 MinecraftLimak

MinecraftLimak

    RedMajster

  • Użytkownik
  • 680 postów

Napisano 02 August 2011 - 17:44

Dzięki.
PS: Komentujcie. Nie gryzę :D

#4 wnuczus

wnuczus

    Nowy

  • Użytkownik
  • 64 postów

Napisano 02 August 2011 - 21:03

Bardzo fajne opowiadanie. Lekkie i przyjemne. Pisanie fajnym językiem.

#5 LayErc11

LayErc11

    Nowy

  • Użytkownik
  • 7 postów

Napisano 02 August 2011 - 23:41

Opowiadanie zdecydowanie w stylu "szkolnym". Dobre, chociaż moim zdaniem nie ma szansy się przebić. Czytasz dużo książek?

#6 MinecraftLimak

MinecraftLimak

    RedMajster

  • Użytkownik
  • 680 postów

Napisano 03 August 2011 - 08:48

A mogę wiedzieć, co jest w nim "szkolne"?
Książek nie czytam w ogóle, tylko teraz mam miłą lekturkę "Wstęp do HTML5 i CSS3"

#7 LayErc11

LayErc11

    Nowy

  • Użytkownik
  • 7 postów

Napisano 03 August 2011 - 12:17

Nie bierz tego do siebie jako obrazę. Jak porównać książkę i jakieś opowiadanie ze szkoły to widać tą różnice.

#8 MinecraftLimak

MinecraftLimak

    RedMajster

  • Użytkownik
  • 680 postów

Napisano 03 August 2011 - 12:23

Wiesz co... To opowiadanie nic ze szkołą nie ma.
Owszem, wiem, że pisarzem nie jestem, ale cóż...
Każdy ma swój styl pisania. Nic nie poradzę, że ja się nie nadaję.
Opowiadanie zostawiam, ale w takim razie wiem, że z opowiadań muszę zrezygnować.