Od autora:
Witajcie. Tamtego etapu już nie dokończę ponieważ kilka aspektów zostało z mojej strony zaniedbanych. Dlatego też piszę coś całkiem innego czego nigdzie nie widziałem ani nie słyszałem. Zasugeruje się Real Life. To co w tym momencie opiszę będzie mocno powiązane z minecraftem chociaż nie wszędzie zauważycie minecraftowe elementy.
Rozdział I - Odskocznia
Marcel jako mężczyzna w średnim wieku znudzony był rutyną jaka ukazywała się w jego życiu. Nie chciał szukać kolejnej pracy i rozpoczynać pogoń za pieniędzmi. Pakując same podstawowe wyposażenie wakacyjno-kempingowe wybiera się w nieodkrytą przez nikogo dzicz dostając się tam długim i mozolnym marszem. Dojście do odpowiedniego miejsca zajęło mu kilka dni gdyby nie widok na słońce całkowicie stracił by rachubę czasu. Noce były coraz chłodniejsze a czym ciemniej tym więcej spotykał nie przyjemności. Podczas nadchodzącego mroku musiał się chować zamykając w dosłownych czterech ścianach by nikt go nie skrzywdził. Zastanawiał się "Cholera ile tak można?" Wiedział, że musiał coś z tym zrobić, Nadszedł kolejny dzień organizm Marcela powoli odmawiał posłuszeństwa. Przemarznięty, głodny, brudny i niewyspany. Jaki organizm wytrzyma tak mocne obciążenie? Miał nadzieje, że jest to jego ostatni dzień marszu. Jego zasób jedzenia jak i czystej wody szybko się kończył i wiedział, że tego dnia musi znaleźć coś do jedzenia i picia.
Maszerując ostatkami sił usłyszał lekki szum wody. Nagle przeszył go dreszcz nadziei i szybszym krokiem podążał za dźwiękiem wody. Kilka set metrów dalej jego oczom ukazał się przepiękny wodospad a na jego górze dostrzegł płaską, naturalną, kamienną płytę i już jego wyobraźnia zaczęła działać. Lecz szybko przekonał się, że nie będzie to takie proste by dostać się na sam szczyt wodospadu, postanowił poczekać ze swoim planem podbicia szczytu wodospadu póki nie obmyśli planu na mniej czasochłonne i bardziej praktyczne poruszanie się między szczytem a ziemią. Nie zastanawiając się długo wyciągnął z plecaka swoją saperkę oraz małą, rozkładaną siekierę która nie wyglądała na wytrzymałą. Nie myśląc dłużej rozpoczął poszukiwania odpowiedniego drzewa do ścięcia tak by nie zniszczyć siekierki póki nie zrobi czegoś bardziej wytrzymałego.
Po paru minutach zauważył drzewo średniej wielkości i była to brzoza która wielkością jak i ilością gałęzi odpowiadała Marcelowi. Kilkoma mocnymi uderzeniami udało mu się obalić brzozę i nie czekając dłużej na nadchodzącą zimną noc przygotował sobie odpowiedniej wielkości klocki które pozwolą mu na wybudowanie swoich pierwszych czterech ścian w dzikim buszu. Gdy po godzinie czasu mozolnego znoszenia kawałków drewna na miejsce obozu uświadomił sobie, że nie ma możliwości przymocowania kawałków drewna w taki sposób by stworzyły one ściany, drzwi oraz dach załamał się. Siadł przy brzegu małego stawiku utworzonego przez wodospad, przemył twarz napił się kilka łuków wody gdy nagle przypomniał sobie ze z drzew pod korą utworzone są cienkie drewniane nici które po połączeniu kilku w jedną całość mogą utworzyć niezwykle wytrzymały sznur. Szybkim ruchem podniósł się z ziemi i złapał za siekierkę momentalnie odrywając korę od drzewa które ściął wcześniej. Nadchodzący zmierzch popędzał Marcela do pracy i chwile po utworzeniu sznurów wziął się za stawianie swojego drewnianego szałasu który da mu ochronę przed drapieżnikami. Zmierzch przyszedł szybciej niż by się mogło komukolwiek wydawać lecz Marcelowi udało się ukończyć swój kańciasty domek a z liści brzozy utworzył sobie legowisko. Przed domkiem napalił ognisko wykorzystując zapałki które szybko mu się kończyły podczas rozpalania świeżego drewna. Położył się i zasnął myśląc co przyniesie mu kolejny dzień.
CDN...
Użytkownik Vexu edytował ten post 26 February 2018 - 18:17
