Skocz do zawartości






Zdjęcie

Przegląd tygodniowy #11 - Głodni wpisu

Napisane przez elementiro , 23 October 2016 · 894 Wyświetleń

recenzja internet igrzyska śmierci hunger games głód film ankieta przepisy jedzenie przeszłość
"Dzisiaj będzie bez cytatu. Zjadłem go."

elementiro



Witam wszystkich serdecznie. Tych, którzy zrazili się poprzednim wpisem uspokajam - dziś już blog przyjmie tradycyjną formę. Czy to was zadowala - nie wiem. Wiem natomiast, że takie pisze mi się łatwiej. Podejrzewam jednak, że ze względu na bardziej różnorodną tematykę więcej osób znajdzie treści wartościowe dla siebie. Przy okazji, skoro już jesteśmy przy sprawach "organizacyjnych" - na koniec przygotowałem małe podsumowanie ankiety, do której wypełniania zachęcałem jakiś czas temu. Pewnie sporo osób pragnie również poznać odpowiedź na istotne pytanie - jak będzie dalej z częstością dodawania wpisów? Szczerze powiedziawszy sam nie wiem. I wbrew pewnym sugestiom nie zmienię jego nazwy na "Przegląd miesięczny/kwartalny/itp.", wy śmieszki. V: A co w dzisiejszym wpisie? A no tak różnorako.


Głodni nowości

Kiedy się nie pisze bloga przez parę miesięcy to trochę tematów przez internet się przewinie i nazbiera się trochę materiałów na podstawie których można by pewnie zrobić kolejne 10 wpisów. Wiele dopiero się wydarzy, jak choćby premiera nowej gry z głównej serii Pokemon, choć jakby nie patrzeć - wiele się też wydarzyło, w tym pojawienie przebrzmiewającego powoli Pokemon GO na urządzenia mobilne. Tak jedno jak i drugie jest sprawcą wielkiego wysypu twórczości fanowskiej i wielu opinii - tak negatywnych jak i pozytywnych. Osobiście nie zdecydowałem się wziąć udziału hype'ie na szukanie stworków z GPSem i nie grałem w gierkę, choć przyglądałem się tak wydarzeniom z nią związanym i mechanizmom rządzącym rozgrywką. Trzeba też przyznać choć jej popularność spada, to Niantic ma z pewnością jeszcze niejednego asa w rękawie - wciąż nie pojawiła się możliwość złapania legendarnych Pokemonów. Wciąż także może pojawić się wiele innych stworków - na razie dostępne są tylko te wprowadzone w I generacji - to daje parę setek innych, którymi firma może przyciągnąć mobilnych graczy. Wśród nich są także te, które mają się dopiero pojawić, należące do regionu Alola. Wszelkie trailery i wieści wskazują, że Game Freak po raz kolejny stworzy świetną grę i po raz kolejny doda do niej wiele nowych rozwiązań. Wiele dowiemy się pewnie dopiero po premierze, lecz niektóre pokazane już nowości, jak choćby regionalne formy Pokemonów z wcześniejszych generacji już teraz przyjęły się wśród fanów i budzą zachwyt wielu z nich. Czy zmiany przetrwają, czy też podobnie jak kryjówki z III generacji znikną - nie wiadomo. Coś mi jednak podpowiada, że ta konkretna pozostanie z nami i niejeden Pokemon otrzyma swoją alternatywną "rasę". Czy to wszystkie tematy, jakie pojawiły się ostatnio wobec kieszonkowych stworków? Absolutnie nie. Uwagę ostatnio wzbudziła premiera tworzonej przez wiele lat fanowskiej gry, Pokemon Uranium, wprowadzającej cały nowy region, wraz z fakemonami i fabułą. I równie wielką uwagę wprowadziła natychmiastowa reakcja Nintendo w tej sprawie, nie różniąca się zresztą od zwyczajowych jej działań w przypadku stworzenia fanowskiej gry wykorzystującej jej marki. Do tego czasu gra została jednak pobrana wiele razy, a w sieci pojawiło się mnóstwo linków pozwalających robić to dalej. Sami twórcy pokornie stwierdzili, że szanują decyzję właściciela franczyzy i ostrzegają przez takimi stronami, lecz internet tym samym pokazał, że wielkie korporacje, nawet jeśli ich roszczenia są całkowicie uzasadnione, nie powstrzymają rozpowszechniania dobrze zrobionych fanowskich dzieł. Ciekaw jestem, czy podobny los nie spotka Planet Pokemon gdy ta gierka nieco się rozwinie i zyska na popularności. Zapewne tak, tylko jako grę wymagającą serwera czeka ją pewnie gorszy koniec. Nam zaś pozostaje czekać do premiery Pokemon Sun & Moon. A tak przy okazji: zastanawialiście się kiedyś nad konsekwencjami używania ruchu "Perish song"? =P
{1}
Adnotacja: ta część była pisana jeszcze przed premierą dema najnowszych Pokemonów.

Od czasu przedostatniego wpisu wydarzyło się jednak znacznie więcej. Internet wypełnił się na przykład setkami memów związanych ze zbliżającymi się wyborami prezydenckimi w USA. Wyśmiewają one zaróno Clinton jak i Trumpa, choć zauważyłem, jakoby kandydat republikanów obrywał częściej. A w jaki sposób śmieją się z niego? Na przykład tworząc różne remiksy czy przeróbki takie jak ta. Albo w komentarzach pod filmikiem na kanale Primitive technologies odnalazłem wpisy w stylu "teraz już będziemy wiedzieć co robić gdy Trump wygra wybory". Odnoszę jednak wrażenie, że niektórzy nie robią tego z niechęci wobec niego, lecz po prostu dla zabawy. Oprócz tego sporo też się działo wokół gry Overwatch, zapewne znanej większości czytelników chociaż z widzenia. Powstawała masa fanartów, była afera o tyłek Tracer, gra ma rzeszę fanów. Myślę, iż więcej nie trzeba. Pojawiło się ogromne rozczarowanie grą No Man's Sky, które wspaniale widać w choćby steamowych recenzjach - popatrzcie tylko na ich statystyki. Pojawiły się także wieści o tworzonym filmie Sword Art Online. Przewiduję intrygę złych ludzi, która sprawi, że życie graczy będzie zagrożone i heroicznego Kirito, który rozwiąże problem. =V Oprócz tego internet żył masą innych ciekawszych lub głupszych sytuacji, wydarzeń i memów. Jak to zwykle. Ale ja jeszcze wspomnę o teledysku i utworze, który się ostatnio pojawił. Autorami muzyki są Porter Robinson i Madeon, których osobiście lubię słuchać i już wcześniej posiadali oni pewien rozgłos, zwłaszcza w internecie. Najnowsze dzieło zostało jednak okraszone wideem wykonanym przez studio zajmujące się profesjonalnie rysowaniem anime. Efekt okazał się być niezwykły, przy czym mówię tu zarówno o własnej opinii na temat filmiku jak i reakcji innych - internauci zareagowali bardzo pozytywnie, pojawiło się wiele pozytywnych opinii na temat historii w nim opowiadanej i jego wykonaniu, a także fanarty. Dlatego więc uważam, że warto zostawić tu ten teledysk.
{1}

Ech... trochę ciekawych filmików się przez ten czas nazbierało w mojej kolekcji. Wszystkich wam nie pokażę (i tak by się wam pewnie tylu nie chciało oglądać), nawet nie chce mi się przez nie przekopywać. Ale parę będzie. Pomyślelibyście na przykład, że papierem da się przeciąć drewno? A jedliście kiedyś guacamole (ja nie)? Bo tutaj mam fajną animację poklatkową z nim związaną. A może chcecie obejrzeć test silnika rakietowego nagrany przez NASA w technice HDR? Albo ktoś może woli czelestę stworzoną w domowych warunkach, może nie idealną, ale działającą i zdecydowanie tańszą od tych profesjonalnych. Jeśli zaś wolicie coś starszego to polecam tę przedwojenną animację. A zastanawialiście się kiedyś jak działały dawne zamki?(w sensie takie do zamykania, nie budowle) Warto także obejrzeć fascynujący proces tworzenia klepsydr. Wreszcie, jeśli interesuje was broń biała to z pewnością z chęcią obejrzycie ten pokaz szermierczy z ujęciami pierwszoosobowymi z kamerki GoPro. No i dobra. Na koniec miała być krótkometrażówka o Śmierci, lecz uznałem, że się nie nadaje na to forum. Więc macie zamiast tego tę ładną krótkometrażówkę z Anime Expo. Starczy tego.



Głodni przepisów z przeszłości

W dzisiejszych czasach nie musimy się przesadnie wysilać gdy chcemy zjeść - znaczna większość z nas nie musi uprawiać żywności, hodować zwierząt i przerabiać ich na mięso czy gotowe wędliny. Gdy chcemy jakiś produkt po prostu idziemy do sklepu i go kupujemy. Mamy mnóstwo przepisów na różne potrawy na wyciągnięcie ręki, różne miksery, piekarniki, kuchenki mikrofalowe i liczne inne udogodnienia, żeby móc łatwo przyrządzać jedzenie. No i zwykle nie mamy problemu z przechowywaniem - mamy lodówki pozwalające utrzymać niską temperaturę, a poza tym - większość produktów jest dostępna cały rok, więc nie musimy robić zapasów. Ale przecież jeszcze parę pokoleń temu nie było tak wygodnie. A jednak, ludzie sobie radzili i przygotowywali wiele, często wykwintnych i skomplikowanych potraw. Wiele przepisów zostało zapomnianych, wiele technik przechowywania przestało mieć znaczenie. Na kanale Jas. Townsend and Son, Inc. poznamy wiele z nich, przedstawionych w interesujący sposób i z zachowaniem klimatu z dawnych epok. Oprócz tego dowiemy się także wiele o innych aspektach życia w tamtych czasach. Jakich konkretnie czasach? Cóż, kanał skupia się przede wszystkim na XVIII wieku, choć zahacza również o inne. Tak więc nieważne czy chcesz dowiedzieć się jak przygotować suchary, pierniki, zupę szparagową czy pemikan (rodzaj suszonego mięsa) - znajdziesz tam przepis. A jeśli chcesz wiedzieć jak przechowywać jaja przez wiele miesięcy też znajdziesz wideo:
{1}



Chleba i igrzysk

Igrzyska olimpijskie organizowane co dwa lata są pochwałą dla człowieka i jego możliwości. Mają nam przypominać o konieczności doskonalenia się i wysiłku, by przesuwać granice własnych możliwości. Przyciągają miliony widzów pragnących rozrywki, wspaniałego widowiska i rywalizacji sportowej w duchu fair play, kibicujących swoim faworytom i własnemu krajowi. Ale ten tekst będzie o czymś innym. Igrzyska głodowe organizowane co roku są pogardą dla ludzkiej godności i jego wolności. Mają przypominać o buncie wobec władzy, konieczności posłuszeństwa i dawać ledwie tlącą się iskierkę nadziei. Przyciągają tysiące widzów pragnących rozrywki, wspaniałego i rywalizacji na śmierć i życie wszelkimi możliwymi sposobami, kibicujących swoim faworytom i własnemu dystryktowi. A także wielu chcących tylko tego, by ich bliski wrócił do domu żywy.

Świat przedstawiony w Igrzyskach śmierci jest interesujący. Przyszłość, zapewne względnie niedaleka lub doświadczona wieloma przeciwnościami, bowiem postęp technologiczny nawet jeśli nastąpił to zdaje się nie być jakoś wielce przytłaczający. Spora część widzianych tam futurystycznych rozwiązań to udoskonalone wynalazki funkcjonujące lub opracowywane obecnie, na przykład kolej magnetyczna czy wyświetlacze holograficzne. Na tę drugą opcję rozwoju wydarzeń wskazuje totalitaryzm panujący w Panem, przedstawionym w filmie państwie. Fascynuje jednak to, że o ile poczynania obywateli są ściśle kontrolowane, gospodarka zdaje się być centralnie planowana, a pewne dystrykty to obraz nędzy i ubóstwa, o tyle nie starano się tu kreować totalnej dystopii tak jak w niektórych dziełach traktujących o tego typu ustrojach. Pewna część społeczeństwa żyje całkiem dostatnio nawet jeśli nie należy do aparatu władzy. Z kolei nawet ci najubożsi jakoś układają sobie życie, tworzą własną społeczność, kulturę, która wcale nie jest usilnie zwalczana przez państwo, tak samo jak drobne łamanie prawa. Korzystnie wpływa to na realizm całego filmu, bowiem sytuacja ta przypomina nieco tę z opowieści o komunie w Polsce, a nie jest przejaskrawionym obrazem jak choćby Oceania z orwellowskiego Roku 1984. Twórcy odwalili też kawał dobrej roboty projektując Kapitol i jego mieszkańców. Emanuje od nich ekstrawagancja i wyrafinowanie obca naszym czasom, lecz jednocześnie spójna, tworząca jedną całość, a ponadto wyraźnie kontrastująca z ubiorem i siedzibami prowincjonalnych dystryktów. Z drugiej strony jednak w całej tej idei igrzysk głodowych i tego, że mają one w jakiś sposób powstrzymywać ludzi przed kolejnym buntem jest coś absurdalnego, co burzy złudzenie realizmu. Ponadto ciężko mi uwierzyć, że przez te parędziesiąt lat nikt z Dystryktu 12 nie podjął wcześniej decyzji, by zgłosić się na ochotnika. Ot choćby z takiego samego powodu co Katniss. No i pozostaje jeszcze protagonistka. Główna bohaterka przez duże "B". Choć obdarzono ją charakterem z potencjałem - jest zuchwała i brak jej pokory, to jednak jest idealizowana pod niemal każdym względem - poczynając od tego jak została trybutem, poprzez to jak wzbraniała się przed zabijaniem innych a kończąc na jej niezwykłych umiejętnościach. A tymczasem z jej rywali robi się ciamajdy i głupków, którzy nie są w stanie nawet w najmniejszym stopniu dorównać jej w walce czy zdolnościach pozwalających przetrwać, mimo iż z pewnością mieli lepsze możliwości by się doskonalić. No, i oczywiście, że pozwolą jej zostać na drzewie tak długo aż wpadnie na pomysł, by ich pokonać. Bo czemu by nie?

Dobra, jestem jednak w stanie przeboleć tworzenie tego typu postaci jeśli wynagradza mi to lub uzasadnia to fabuła. A czy ta w tym przypadku powala? Nie bardzo. Niby coś tam jest, historia całego Panem, choć zbyt wiele jej nie ujawniono, sprawia wrażenie dobrze napisanej i ma potencjał, jest drobny wątek mistrza igrzysk Crane'a, lecz ciężko im nadrobić braki głównego wątku. Prawie wszystkie problemy Katniss rozwiązują się same a całość wydaje się tylko grą, w której to ona gra główną rolę, a wszyscy inni tylko tańczą wokół niej. Owszem, akcja potrafi trzymać w niepewności, a nagłe zwroty akcji są w stanie zaskoczyć widza, lecz tak jak cele dla których co roku organizuje się tę rzeź niewiniątek wydają się być naciągane, tak i sama historia nie zdaje się być realistyczna. Zakończenie jest mocno przewidywalne i w zasadzie tylko w 1 momencie budzą się jakieś wątpliwości, że jednak film skończy się inaczej. Wątek (jednostronnie) naciąganej miłości, który również odgrywa w opowieści istotną rolę natomiast mi się podobał. Może nie był jakoś wyjątkowo ambitny czy rozwinięty, ale świetnie wpasowywał się same igrzyska i zasadę mówiącą, że wszelkie chwyty są dozwolone by osiągnąć zwycięstwo. Zwłaszcza, że w tym przypadku to słowo może oznaczać coś więcej niż tylko wygranie tej całej walki o przeżycie. O ile jednak narzekam na treść i jednocześnie ją chwalę, to wykonanie nie budzi już we mnie takich wątpliwości. Gra aktorska jest na zadowalającym nie poziomie. Od czasu do czasu odnoszę jedynie wrażenie, że brakuje jej trochę emocji, jest zbyt "pusta", to jednak na ogół jest całkiem dobrze i nie widzę w sumie innych błędów (heh, bo może się po prostu na tym nie znam, ale ćśś...). Scenografie są ładne i różnorodne, a efekty specjalne prezentują wysoki poziom - jednymi słowy, jak już pisałem wcześniej - świat wykreowano naprawdę dobrze. A z kolei udźwiękowienie w jest dobre, ale ogranicza się przede wszystkim do dialogów i dźwięków otoczenia, jeśli coś więcej grało w tle to nawet tego nie zauważyłem.

Igrzyska olimpijskie są niezwykłym widowiskiem, oglądaną z radością przez wielu ludzi z grup społecznych imprezą sportową na ogromną skalę. Potrafią nie raz zaskoczyć i wzbudzić ogromne emocje. Są różnorodne i prawie każdy znajdzie tam coś dla siebie. Igrzyska śmierci są niezłym widowiskiem, obejrzanym z radością przez wielu ludzi filmem, jednak przypadnie on do gustu przede wszystkim tym, którym spodoba się tematyka. Potrafią czasem zaskoczyć i próbują wzbudzić emocje z różnym skutkiem. Prezentują różnorodny świat, lecz same nie wyróżniają się za bardzo od innych hitów filmowych. Mimo to, jeśli dasz im szansę, być może znajdziesz tam i coś dla siebie.

Igrzyska śmierci (The Hunger Games)
Ocena ogólna: 6/10
Fabuła: 5+/10
Świat i postacie: 7+/10
Obraz i gra aktorska: 7/10
Dźwięk: 6-/10

Długość: 142 min.
Oryginalny język: angielski
Reżyseria: Gary Ross
Produkcja: Color Force
Dystrybucja: Lionsgate Films, 2012

Fanartów tym razem nie będzie zbyt wiele, ale coś się znajdzie. Dość częstym ich tematem są na przykład różne wariacje na temat broszki z kosogłosem. Mi spodobał się także ten rysunek tego ptaka. A co znajdziemy oprócz tego? Wiele różnych malunków/rysunków postaci zarówno nieco bardziej realistycznych jak i takie mniej poważnych. Dodatkowo rzucę jednak ciekawostką, której się dowiedziałem przy okazji: mutant, którego Katniss spotyka, w pierwowzorze był utworzony z ciał poległych trybutów. Całkiem creepie, nie?



Głodny feedbacku, głodni wieści o blogu

Jakiś czas temu poprosiłem was o wypełnienie ankiety. Rezultaty są. Ale dość ubogie, bowiem zrobiło to zaledwie trzy osoby. No, ale nic. Wyniki jak wyniki - liczba odpowiedzi też jest jakąś daną. Chciałbym więc przeanalizować pokrótce dane, które pozyskałem. 2 z 3 osób czytają mój blog regularnie, a ocena była dość pochlebna, co mnie cieszy. Okazało się, że największą popularnością (przynajmniej wśród tej trójki) cieszy się część bloga dotycząca przeglądu treści zamieszczanych w internecie. Ku mojemu smutkowi tylko jeden respondent zaznaczył jednak, że najbardziej lubi recenzje, które osobiście uważam za "serce", najważniejszą część każdego wpisu. Wśród konkretnych filmów/seriali, których recenzję chcielibyście zobaczyć pojawiły się natomiast "Igrzyska śmierci" - także oto i są one. =D Odniosę się także do sugestii dot. samego bloga. Padły dwie. Pierwsza, by blog był krótszy. Z przykrością dla tej osoby stwierdzę, że nie zamierzam skracać bloga. Długie wpisy były i są dla mnie niejakim powodem do dumy i dążeniem. Wymarzonym celem, którego pewnie nie osiągnę jest parę recenzji w każdym wpisie. Poprzedni wpis pobił także dotychczasowy rekord długości. I, o ile silnik forum mi na to pozwoli, tak długie, a może i dłuższe wpisy będą powstawały. Drugą sugestią było zwiększenie regularności wpisów lub zatrudnienie (heh, zatrudnienie...) drugiego redaktora. Choć patrząc na daty powstawania ostatnich treści ciężko pewnie mi uwierzyć, ale naprawdę, chciałbym żeby wpisy pojawiały się częściej - najlepiej jak na początku, zgodnie z nazwą co tydzień. Niestety, nie zawsze wszystko jest tak pięknie, czasem nie mam czasu, czasem weny, pisanie bloga nieco zajmuje. Więc wynika z tego mniejsza częstotliwość. Zaradzić temu mógłbym skracając wpisy, czego jak już pisałem nie chcę robić. Natomiast częstotliwość ta nie jest błędem "założeniowym", lecz "wykonawczym". Ten tydzień z założeń zapewniłby moim zdaniem wystarczająco częste wpisy, więc nie zamierzam go zmieniać. Natomiast co do rady by ktoś dołączył do bloga też widzę problem. Uważam bowiem, że wówczas jako "redaktor naczelny" czułbym się zobowiązany dawać przykład, co w praktyce oznaczałoby pewnie, że ja i tak pisałbym tyle samo (z tą samą częstością, lecz pod większą "presją"), a drugi redaktor pisałby jakiś jeden-dwa fragmenty. A poza tym gdybym szukał to w trosce o poziom poszukiwałbym osób, które piszą na poziomie - takich może i jest trochę, ale nie sądzę, że chcieliby oni prowadzić taką współpracę.
Ankieta nadal jest aktywna i można ją wypełniać, bowiem 3 odpowiedzi to nie jest aż tak wiele, by uzyskać miarodajne wyniki. (jednak proszę nie głosować w jakikolwiek sposób tylko po to, by poprawić mi humor, dopasować wyniki do moich oczekiwań - jeśli odpowiadacie róbcie to szczerze, zależy mi na tym, by poznać wasze opinie)

Teraz jednak pomówmy krótko o czymś być może znacznie ważniejszym - przyszłości bloga. Jak zapewne zauważyliście, wpisy są rzadziej. Dużo rzadziej. I nie jestem pewien czy będę mógł/chciał to zmienić. Wpisy zapewne będą. Rzecz w tym, że w nieokreślonych odstępach czasowych. Pisanie tego bloga sprawia mi jednak pewną radość, więc nie porzucam go. Mam także parę pomysłów na drobne zmiany, mam mnóstwo tematów na recenzje. Trwajcie więc w dobrej myśli. I zaopatrzcie się w cierpliwość. Jednocześnie także z niepokojem odnoszę wrażenie, że nie mam już takiego zapału do pisania wpisów jak dawniej i co znacznie bardziej niepokojące - że jakość tekstu, który piszę, spada. Ponadto odnoszę lekkie wrażenie, że jestem bardzo powtarzalny i ogólnikowy - mam tu na myśli głównie recenzje. Staram się jednak by nadać moim dziełom nieco polotu. Jak wychodzi - oceńcie sami. A, i miało być na samej górze obrazkowy tytuł, jak z Gravity Falls (tylko w innym stylu). Nie ma, trudno - nie chce mi się, przyznaję się, a nie chcę przez taki szczególik niepotrzebnie odkładać już i tak opóźnionej publikacji tego wpisu. No i dobra, tak, przyznaję się. Trzeba powiedzieć to głośno - blog na chwilę obecną chyli się ku upadkowi. Lecz nie upadł jeszcze i może powstać.



Syci

Tak więc oto dobrnęliśmy do końca tego wpisu, w którym była zarówno łyżka miodu, jak i łyżka dziegciu. I pewnie ten dziegieć przyjdzie mi jeść. Może i wpis był nieco biedny, bez paru elementów, ale się pojawił. Rzekłem. Do usłyszenia zatem, w następnym wpisie, kiedykolwiek się pojawi.

1.filmiki z YT udostępnione zgodnie z regulaminem tegoż, który wyraźnie mówi, że wstawiając filmik, autor zgadza się na reposty.

  • LordRossiol, Phobos i Sofiak lubią to



Ostatnie komentarze