Skocz do zawartości






Zdjęcie

Przegląd tygodniowy #07 - historie nie z tej ziemi

Napisane przez elementiro , 23 December 2015 · 857 Wyświetleń

internet men in black faceci w czerni kosmos star wars gwiezdne wojny recenzja scifi science fiction
"Wyruszamy w kosmos, przygotowani na wszystko, to znaczy, na samotność, na walkę, męczeństwo i śmierć. Ze skromności nie wypowiadamy tego głośno, ale myślimy sobie czasem, że jesteśmy wspaniali. Tymczasem, tymczasem to nie wszystko, a nasza gotowość okazuje się pozą. Wcale nie chcemy zdobywać kosmosu, chcemy tylko rozszerzyć Ziemię do jego granic. Jedne planety mają być pustynne jak Sahara, inne lodowate jak biegun albo tropikalne jak dżungla brazylijska. Jesteśmy humanitarni i szlachetni, nie chcemy podbijać innych ras, chcemy tylko przekazać im nasze wartości i w zamian przejąć ich dziedzictwo. Mamy się za rycerzy świętego Kontaktu. To drugi fałsz. Nie szukamy nikogo oprócz ludzi. Nie potrzeba nam innych światów. Potrzeba nam luster. Nie wiemy, co począć z innymi światami. Wystarczy ten jeden, a już się nim dławimy."

S. Lem "Solaris"


Cóż, kolejny wpis, który ukazał się z opóźnieniem. Niestety pewnie nie ostatni. Ale hej, już jest, więc zapraszam do czytania. Dziś trochę o kosmosie i tym co z nim związane. Myślę, że wydarzenia dyktujące taką lub podobną tematykę są większości doskonale znane (jeśli nie to wyjaśnią się w następnym akapicie), jednak z przykrością stwierdzam, że nie rozpisałem się jakoś wybitnie. Jako że kosmos mnie w sporym stopniu interesuje mógłbym pewnie popisać jeszcze o różnych egzoplanetach, osobliwych zjawiskach czy obiektach kosmicznych itp., ale blog ten jednakowoż nie jest popularnonaukowy i nie w tym rzecz, by zanudzać część z was moimi wywodami i rozmyślaniami na tematy takie jak podróże międzygwiezdne czy kolonizacja planet. Wiele jest także wspaniałych dzieł o tej tematyce, lecz zdecydowałem się tylko na jedno, w dodatku jedynie pobieżnie związane z kosmosem. Nie martwcie się jednak, być może nadarzy się sytuacja by tematy te zgłębić kiedy indziej. A tymczasem zapraszam do lektury tego, co zdecydowałem się napisać.


Gwiezdny szał

Od pewnego czasu temat Gwiezdnych Wojen i ich kontynuacji pojawiał się niemal na każdej większej stronie internetowej (nawet na naszym forum się przecież pojawił). W ubiegłym tygodniu zjawisko to osiągnęło jednak apogeum. Nic dziwnego, skoro nadszedł czas premiery nowego filmu. Sam jeszcze nie oglądałem i najpierw musiałbym sobie przypomnieć obydwie stare trylogie, lecz nawet część moich znajomych udało się w dniu premiery do kin. Jednakże, nawet nie będąc jakimś zapalonym fanem tej serii nie mogłem nie zauważyć jak głośnym echem odbiła się na twórczości wszelakiej. Przykładami są na przykład ten malunek Stormtroopera-rycerza, te plakaty czy okładki zaprojektowane przez fanów. A na tym rzecz jasna się nie kończy. W sieci pełno jest różnych fanartów czy memów i innych obrazków. A są także filmiki takie jak np. ten, ukazujący różnych "złych" z tego uniwersum: http://fav.me/d9f912d

Nie zapominajmy jednak o tym, że nie tylko amerykanie tworzą wspaniałe historie związane z przestrzenią kosmiczną. Powinniśmy pamiętać, że wśród rodaków mamy m.in. Lema, którego powieści są znane i doceniane na całym świecie. No i jest jeszcze przecież Pan Twardowski, który przesiaduje na Księżycu, od paru stuleci. A będąc w jego temacie, ostatnio powstała luźno z nim związana krótkometrażówka w iście amerykańskim stylu (co można równie dobrze uznać za wadę, co za zaletę) i dobrym wykonaniu. Twórcy postanowili nieco uwspółcześnić legendę i ukazać jej późniejszy etap, gdy bohater jest już na Srebrnym Globie i ubogacić ją o efekty specjalne, których nie powstydzili by się w Hollywood. W roli głównej wystąpił zaś znany polski aktor Robert Więckiewicz. Niestety bądź stety, ze względu na regulamin forum nie mogę wstawić filmiku. Co innego jednak podać jego nazwę. ;] Dociekliwych zachęcam do wpisania "Twardowsky legendy polskie", ostrzegając jednocześnie, że nie jest on, ze względu na przekleństwa i naskalne wizerunki falliczne przeznaczony przeznaczony dla młodych widzów. Seria jest wspierana przez Allegro i w jej ramach powstała już XXI-wieczna wariacja na temat krakowskiego Smoka, a prawdopodobnie pojawią się jeszcze inne.

No to jeszcze parę różności. Na początek nieco sposób na rozwiązywanie układów równań, dla których może się wydawać wzięty z kosmosu. =P A kiedy już ten cały naukowy bełkot wam się znudzi, odprężcie się przy muzyce. I cewkach Tesli strzelających błyskawicami w jej rytm. Ewentualnie nieco bardziej związanego z dzisiejszą tematyką utworu. I jeszcze reakcje litowców z wodą, bo któż* nie lubi wybuchów? A wiedzieliście, że masło orzechowe jest fosforescencyjne?

*dobra, parę osób by się znalazło. Np. saper czy kombatant z traumą wojenną. =d



Kosmiczne demony

Przyszłość. Odległa przyszłość. Rok 3031. Technologia poszła naprzód, wiele planet zostało skolonizowanych, a w głowie piętnastoletnie Avy jak na złość i na przekór postępowi siedzi demon, który skutecznie uprzykrza jej życie. Ale czy to na pewno tylko zwykły demon? "Ava's Demon" to jeden z najwspanialszych komiksów internetowych jakie czytałem. (dostępny jest także co jakiś czas w wersji papierowej) Fabuła wciąga czytelnika niczym czarna dziura nieuważne fotony, bohaterowie są wspaniale wykreowani, a świat - pełen niezwykłości i zagadek. Poznacie różne planety, rasy i wiele, wiele więcej. Michelle Czajkowski (albo może raczej Czajkowska? Nazwisko brzmi dość swojsko jakby nie patrzeć) zadbała nie tylko o niesamowitą historię, lecz także o olśniewającą oprawę. Autorka ma w swoim bagażu doświadczeń m.in. współpracę z wytwórnią Dreamworks, a jej styl jest dosyć charakterystyczny, bogaty w różne szczegóły i ozdobniki i, cóż tu wiele mówić - piękny. Dla sceptyków, którzy sądzą, że całość spali na panewce, a fabuła albo będzie się nieudolnie ciągnąć w nieskończoność, albo też autorka nie będzie miała na nią pomysłu i nie będzie się kleić mam mocny prztyczek w nos, bowiem historia jest już w całości napisana. I ma zakończenie. Owszem, komiks nie jest ukończony, powstaje cały czas, lecz "jedynie" strona graficzna jest to zrobienia, opowieść została przemyślana i ukończona zanim w sieci pojawiły się pierwsze strony. Naprawdę, ciężko oddać to, jak cudny jest ten komiks, trzeba samemu tego doświadczyć. Gorąco polecam! http://www.avasdemon.com/


Kosmiczne kłopoty na Ziemi

Kosmos i obce formy życia to dosyć poważny temat, ale czemu nie podejść do niego z humorem i zrobić komedii science-fiction? Takich filmów powstało wiele, a jednym z nich, bez wątpienia znanym i dobrze zrobionym są "Faceci w czerni" ("Men in Black"). To dzieło zeszłego stulecia, starsze pewnie niż wielu użytkowników tego forum, starzeje się powoli. Wciąż wygląda świetnie, fabuła zadowala i humor bawi, może nie tak jak dawniej, ale fakt, że udaje mu się to, gdy tego, ile razy oglądałem ten tytuł nie da się policzyć na jednej ręce jest godny podziwu.

Historia o tajnej organizacji, która nadzoruje pobyt istot pozaziemskich na naszej planecie, dba o to, by się nie ujawnili i stara się zapobiegać kryzysom związanymi z nimi może nie stanowi szczytu scenopisarstwa, lecz bez wątpienia nie jest też kolejną kalką powielaną wielokrotnie przez branżę. Nie oszukujmy się, komedii nie ogląda raczej się po to, żeby uświadczyć głębokich portretów psychologicznych i tutaj też takich nie zobaczymy. Ten film ma bawić i mu się to udaje, a oprócz tego przyciąga refleksją o otaczającym nas świecie i nieźle stworzoną fabułą. Ta być może jest pobieżna, a zakończenie lekko rozczarowujące, lecz stwarza dobre podstawy, a kolejne części zręcznie rozwijają niektóre wątki. Z kolei ciekawie zbudowana para kontrastujących ze sobą głównych bohaterów nadaje filmowi wigoru i inicjuje wiele zabawnych sytuacji. Nie można też powiedzieć, że świat wykreowany w filmie nie ma prawa istnieć. Przemyt, łamanie prawa, konflikty jak i próba ułożenia sobie życia na nowo gdzie indziej nie są takie obce, prawda? Więc jeśli rzeczywiście obcy istnieją nic nie wyklucza, że również tak postępują. Żarty sytuacyjne też są w całkiem dobrym stylu - nie są sztuczne i "na siłę", ale nieźle wpasowują się w całość i choć to komedia to twórcy nie starali się oprzeć filmu wyłącznie na nich.

Z drugiej także gra aktorska zadowala. Will Smith jak zwykle bezbłędnie odgrywa nadaną mu rolę i wykorzystuje swój potencjał do rozśmieszania innych. Tommy Lee Jones z kolei świetnie wypada w roli starszego, doświadczonego i raczej poważnego K. Także scenografia i efekty specjalne wypadają dobrze. Miejsca, w których rozgrywa się akcja prezentują się porządnie, a kosmici wyglądają, jakkolwiek to brzmi, realistycznie. Dzięki futurystycznym projektom film nie wygląda na przestarzały i równie dobrze mógłby ukazać się w dzisiejszych czasach. Udźwiękowienie nie jest jakoś bogate, ale nie mam do niego zastrzeżeń. Co do jakości ujęć się nie powiem za wiele, bo niewiele wiem. (przydałaby się wiedza Wollka na ten temat =P) Jak dla mnie jednak wszystko, no może prawie wszystko (wstęp z lecącym owadem mi się nie podobał) jest w jak najlepszym porządku.

Osób, które nie oglądały "Facetów w czerni" pewnie jest zbyt wiele, jednak jeżeli nie unikali tej komedii z konkretnych powodów, tylko po prostu nie mieli okazji to gorąco ich zachęcam do tego, by nadrobili te braki. To w zasadzie klasyka komedii i naprawdę świetny film. Choć bywa on oceniany różnie, dla mnie jest wspaniały i z czystym sercem go polecam.


Faceci w czerni (Men in Black)
Ocena ogólna: 8/10
Fabuła: 7+/10
Humor: 9-/10
Świat i postacie: 8/10
Obraz i gra aktorska: 8-/10
Dźwięk: 6/10

Długość: 98 min.
Oryginalny język: angielski
Reżyseria: Barry Sonnenfeld
Produkcja: Amblin Entertainment, MacDonald/Parkes Productions
Dystrybucja: Columbia Pictures, 1997



Powrót na Ziemię

Każda podróż ma swój koniec, tak samo ten wpis. Chciałbym wszystkich przeprosić za opóźnienie. Jednocześnie przypominam, że za tydzień wpis się nie ukaże. Na koniec zachęcam jeszcze do wypełnienia ankiety dot. bloga: https://www.surveymonkey.com/r/L63X782. Życzę wszystkim wesołych świąt! =)




Ostatnie komentarze