Skocz do zawartości






Zdjęcie

Przegląd tygodniowy #05 - czy bać się jutra?

Napisane przez elementiro , 06 December 2015 · 867 Wyświetleń

intenet final fantasy postapo vr recenzja romantically apocalyptic wojna gra film przyszłość
"I piękno będzie strącone i zdeptane, i zaduszą się prorocy pragnący ogłosić swe proroctwa, albowiem dzień który nadchodzi, będzie czarniejszy od ich najstraszliwszych lęków, a to, co ujrzą wypali im umysły."

D. Głuchowski "Metro 2033"



Choć z początku planowałem temat o wirtualnej rzeczywistości i recenzję Sword Art Online, to zdecydowałem się jednak na zagrożenia, realne lub nie, czekające nas w przyszłości i recenzję pewnego amerykańsko-japońskiego filmu. VR jest jednak na tyle wdzięcznym tematem, że on też może się kiedyś pojawić w moim blogu. Na razie zapraszam jednak do przeczytania o zlepku paru wizji tego, co może spotkać ludzkość. Może i dość pesymistyczny temat, ale nie i tu nie zabraknie szczęśliwych wątków.


Przerażająca wizja przyszłości

Gry komputerowe stanowią ogromny rynek. Grają w nie tysiące, miliony ludzi. Niektórzy nawet nałogowo. Czyż nie jest kuszące, by zrobić z nich narzędzie służące jakimś innym, "wyższym" celom? A wirtualna rzeczywistość i nadzieje z nią wiązane? Wielu już teraz chce odciąć się od świata zewnętrznego i zagłębić w wirtualnym, a co dopiero będzie gdy ten będzie dostarczał jeszcze więcej doznań zmysłowych? Już teraz świat rzeczywisty zaczyna przenikać się z wirtualnym, co będzie, gdy zyskamy możliwość zatopienia się w tym drugim oraz gdy roboty będą mogły zastąpić nasze ciało? Och, obyśmy nie doczekali czasów, gdy rządy bądź wielkie korporacje zechcą i zdecydują się połączyć to wszystko i zaczną wdrażać własny porządek świata. Co może nas czekać? Jakie zagrożenia czekają nas w przyszłości? Cóż, myślę, że poniższy, wspaniale wykonany filmik sprezentuje jedną z wersji, wcale nie aż tak nierealnych, jeśli by się zastanowić głębiej.
1

Czerwone guziczki są bardzo kuszące nieprawdaż? W nowej niezależnej grze będziemy mogli naciskać je spokojni o nasze bezpieczeństwo, bo jedynie byty wirtualne ucierpią. "Please, Don't Touch Anything" to prosta, chyba dość krótka gra, w której będziemy mogli zniszczyć miasto na wiele sposobów. 22 różne zakończenia są kuszące, a stylistyka przypomina nieco "Papers, please". Czy warto zagrać? Nie wiem, sam nie miałem okazji, ale wygląda dosyć kusząco, zobaczcie sami:
2

Jak zwykle mam dla was też nieco linków spoza tematu głównego. Na przykład ten filmik pokazujący, że wysokie napięcie jest niebezpieczne i nie wolno go lekceważyć. Albo tę ciekawie otwierającą się bramę. I jeszcze instrukcja wykonania mydła o dość nietypowej konsystencji.



Piękno postapokaliptycznej nuklearnej zimy

Wojna atomowa to wojna totalna - gdy się zacznie zginą miliony, a jeśli grzybków będzie za dużo to na pewien czas zrobi się ozięble. W wyniku zasłonięcia części promieni słonecznych przez pyły i dym nastąpi zjawisko nazywane nuklearną zimą (podobne, z bardziej naturalnych przyczyn i na mniejszą skalę wystąpiło po wybuchu wulkanu Tambora w 1815 roku). Straszliwa perspektywa i miejmy nadzieję, że nigdy jej nie doświadczymy, lecz to ona była inspiracją dla większości dzieł Vitalego S. Alexiusa. Jest on autorem serii komiksów, opowiadań (powieści?) oraz mnóstwa obrazków osadzonych w zimnej, postatomowej przyszłości, z Zee Kapitanem w roli głównej. Jego styl, zarówno graficzny, jak i pisarki jest świetny i godny podziwu. Gorąco polecam wszystkim zarówno jego stronę, Romantically Apocalyptic, gdzie umieszcza swój komiks i twórczość literacką, jak i jego devianta, gdzie znajdziecie bez liku wspaniałych ilustracji. A dla fanów klimatów postapokilptycznych odwiedziny tej stronki są niemal obowiązkiem. ;]


Niepewna przyszłość i walka z duchami

Final Fantasy znane jest przede wszystkim jako gry - któż nie słyszał o tej serii? W cieniu RPG-ów, pod tym samym tytułem istnieje jednak animowany film science fiction. Zapewne mniej znany, być może nieco zapomniany, choć swego czasu (z 10 lat temu) doczekał się nawet emisji w TVP. Akcja dzieje się w dość niedalekiej przyszłości, 2065 roku. Ludzie ukrywają się w miastach chronionych kopułami od kiedy na Ziemię spadł meteoryt, z którego wypełzły fantomy - potężne stworzenia z innej planety zdolne do uśmiercania przez dotyk. Nasza planeta niszczeje, a ludzkość próbuje uporać się z problemem. Główna bohaterka, doktor Aki Ross zajmuje się badaniem tych stworzeń i razem ze swoim nauczycielem i przełożonym wyznaje niepopularną teorię, jakoby wszystkie żywe organizmy posiadały duchy, które po śmierci wracają do Gai - ducha planety. Podczas gdy próbują oni znaleźć rozwiązanie, które nie naruszy tego ostatniego, generał próbuje przekonać władze do rozwiązania siłowego.

Fabuła jest ciekawa i dobrze ułożona, choć niektóre wątki są dosyć sztampowe. Całość została tak opowiedziana, że film zaskakuje parokrotnie widza wydarzeniami i zwrotami akcji. Świat zbudowano ciekawie. Jest taką futurystyczno-postapokaliptycznych klimatów z nutką mrocznych motywów. Różnorakie pojazdy, machiny i technologie naprawdę fascynują, miasta prezentują się niczego sobie, a "Arka" w postaci meteorytu przywiozła na Błękitną Planetę bogactwo niezwykłych obcych, mających w sobie coś majestatycznego (zwłaszcza fantomy olbrzmy). Szkoda tylko, że przez ich półprzeźroczystość i jednolitą barwę często trudno dostrzec nie tylko szczegóły anatomii, ale czasem także ogólny kształt. Rozumiem jakie względy podyktowały taki wygląd, i choć buduje to pewien efekt, to znacznie ucierpiała na tym czytelność utworu i wyrazistość projektów postaci. Kreacja ludzi też pozostawia sporo do życzenia. Pomijając to, że tych, którym nadano jakikolwiek charakter można policzyć na palcach, a reszta to niewiele wnoszący "statyści", to w zasadzie postacie są dosyć płytkie. Antagonista to typowy kierujący się zemstą i nienawiścią do wroga typek. Tylko w jednym momencie jego osobowość zyskuje na chwilę trzeci wymiar, lecz tylko na moment, po czym znów staje się płaska niczym kartka. Zasadniczo najlepiej stworzeni są moim zdaniem doktor Sid i protagonistka. Choć i tu nie oczekujcie jakichś wielkich rewelacji.

Graficznie film prezentuje się w sumie bez zarzutu, co biorąc pod uwagę, że w okolicach roku 2000 techniki 3d miały jeszce wiele niedoskonałości, a sama animacja jest szczegółowa i dość realistyczna, zasługuje na dużą pochwałę. Twórcy zręcznie pogodzili możliwości i oczekiwania, nie wpadając przy modelowaniu ludzi w dolinę niesamowitości. Modele są bogate w detale, mają odpowiednie tekstury i nawet dzisiaj prezentują się znakomicie. Podobnie zresztą wszelkie efekty specjalne - mogą konkurować z niejnedymi współczesnymi. Także pod względem projektowym jest to perełka - maszyneria i obce formy życia ogląda się z przyjemnością, choć, jak już pisałem - bywa, że trudno dostrzec niektóre części ciała tych drugich. Drobną uwagę mam tylko do animacji - parę razy zdarzyły się nieco nienaturalne ruchy, lecz całe szczęście jest to na tyle drobna przypadłość, że nie wpływa znacząco na odbiór filmu. Natomiast jeśli interesuje was jak jest z warstwą dźwiękową powiem - jest porządnie i nic więcej. Ot, przeciętna jakość dubbingu i niezłe, ale nie wybitne melodie w tle. W sumie, to jedynie tę towarzyszącą napisom końcowym nieco zapamiętałem (i po przesłuchaniu osobno soundtracka stwierdzam, że jedynie ona zasługuje na nieco więcej uwagi, pozostałe są dość typowym podkładem pod opowiadaną historię). Dodam, że polska wersja to po prostu lektor, co dla niektórych może i jest pójściem na łatwiznę, lecz mi odpowiada, zwłaszcza, że dzięki temu mogę słyszeć oryginalne głosy i śledzić tłumaczenie (większych wpadek nie zaobserwowałem).

Final Fantasy jest więc filmem, który z jednej strony dość dobrze opowiada całkiem ciekawą historię w intrygującym świecie, a z drugiej bardzo słabo buduje postacie. Choć co prawda animacje są naprawdę dobre, to zdarzają się babolki i udźwiękowienie mogłoby być lepsze. Ni tak ni siak, czyli co, oglądać czy nie? Cóż, moim zdaniem pozytywy przeważają i to w dużym stopniu, a tytuł pozostanie mi w pamięci i pewnie nie raz jeszcze do niego wrócę, bo jest tego wart. Miejcie jednak na uwadze wszelkie niedoskonałości, które wymieniłem i nie miejcie do mnie pretensji, jeżeli przez nie się on wam nie spodoba. Należy jednak dać mu szansę i wspomnieć o nim, gdyż szkoda, by został zapomniany.


Final Fantasy: The Spirits Within
Ocena ogólna: 7/10
Fabuła: 7+/10
Świat i postacie: 5+/10
Obraz: 8/10
Dźwięk: 5/10

Długość: 108 min.
Oryginalny język: angielski
Reżyseria: Hironobu Sakaguchi
Produkcja: Square Pictures
Dystrybucja: Columbia Pictures, 2001

A jako twórczość fanowską zostawię tylko tę figurkę fantoma.



Koniec jest blisko

Cóż, to dziś na tyle. Dość krótko, ale przynajmniej na czas, to zawsze coś, nieprawdaż? Miejmy nadzieję, że przyszłość ludzkości będzie szczęśliwsza i nie doczekamy jej zagłady. Choć im potężniejszymi narzędziami dysponujemy tym większe jest niebezpieczeństwo nieszczęśliwego wypadku lub, co gorsza, umyślego kataklizmu, to tylko zdając sobie sprawę z czyhających na nas zagrożeń będziemy w stanie im przeciwdziałać. Bo im lepiej poznamy wroga, tym łatwiej nam z nim walczyć, nie? A więc żegnam się z wami na dzisiaj, do następnego weekendu! =)

1. Filmik z Vimeo udostępnione zgodnie z regulaminem tegoż, który wyraźnie mówi, że wstawiając filmik, autor zgadza się na reposty.
2. Filmiki z YT udostępnione zgodnie z regulaminem tegoż, który wyraźnie mówi, że wstawiając filmik, autor zgadza się na reposty.


  • DarknessXIII i quxxo lubią to



Dopóki mamy window$a nie ma szans, by maszyny przejeły władce nad światem.

Ostatnie komentarze